Mgławica Carina uwieczniona na nowym zdjęciu przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, to jedna z najjaśniejszych i największych mgławic widocznych na niebie. Znajduje się około 7600 lat świetlnych od nas w kierunku konstelacji Kila, która niestety nie jest widoczna z Polski.
Obfituje w gwiezdne żłobki, w których powstają młode gwiazdy. Jest też domem dla wielu olbrzymich gwiazd. Należy do nich Eta Carinae, jedna z największych, najmasywniejszych i najjaśniejszych gwiazd w Drodze Mlecznej.
Naukowców ciekawią procesy na niej zachodzące, które mogą doprowadzić do zagłady naszej planety. Nie jest to scenariusz wyssany z palca, lecz całkiem prawdopodobna teoria naukowa, ponieważ Eta Carinae jest na skraju eksplozji. W rzeczywistości supergwiazdę tworzą dwie gwiazdy, stanowiące tzw. układ podwójny. Obracają się one wokół siebie raz na 5 lat.
Większa gwiazda jest aż 150 razy masywniejsza od Słońca i emituje 4 miliony razy więcej energii niż najbliższa nam gwiazda. Eta Carinae znajduje się krańcowym stadium ewolucji gwiazdowej, która w każdej chwili może eksplodować jako supernowa lub nawet hipernowa.
Silny wiatr gwiazdowy uderza w wolniejsze warstwy zewnętrzne za sprawą szybkiej utraty materii, wywołując potężne wybuchy. Jeśli dojdzie do rozerwania układu, to może wystąpić emisja błysków gamma, a te w najmniej korzystnej sytuacji, skierowane bezpośrednio w stronę Ziemi, mogą zniszczyć wszelkie życie.
Rozbłyski gamma odpowiadają najpotężniejszym wybuchom we Wszechświecie, podczas których w bardzo krótkim czasie i na małym obszarze dochodzi do emisji takiej ilości energii, że jednoczesny wybuch całego ziemskiego arsenału jądrowego przy nich jest drobnostką.
Na tle lat dochodziło do mniejszych wybuchów, które objawiały się znaczącym pojaśnieniem gwiazdy na nocnym niebie. W kwietniu 1843 roku nieoczekiwanie stała się drugą, zaraz po Syriuszu, najjaśniejszą gwiazdą ziemskiego nieba. Była tak jasna, że żeglarze opierali na niej swą nawigację.
W pierwszej dekadzie dwudziestego wieku jasność gwiazdy spadła na tyle, że przestała być ona widoczna gołym okiem. Od tego czasu gwiazda, znajdująca się w konstelacji Kila, kilkukrotnie pojaśniała, by obecnie znajdować się na granicy widzialności nieuzbrojonym okiem.
Każdy z jej kolejnych wybuchów może być tym kluczowym. Być może już do niego doszło, ponieważ Eta Carinae znajduje się 8800 lat świetnych od nas, a więc właśnie tyle lat promień światła potrzebuje, aby dotrzeć do naszych oczu i sprzed tak odległego czasu widzimy obraz tego niezwykłego obiektu. Być może błysk gamma już zmierza w naszą stronę.
Tego nie wiemy, a dowiemy się w ostatniej chwili, w momencie, gdy gwałtowny wzrost promieniowania pochodzącego z odmętów kosmosu odnotują znajdujące się na ziemskiej orbicie sondy, w tym kosmiczne obserwatorium Fermi, a także naziemne teleskopy.
Polacy badają rozbłyski gamma
Polska Agencja Kosmiczna (POLSA) wraz z Narodowym Centrum Badań Jądrowych (NCBJ) nawiązała ścisłą współpracę z Chińską Narodową Agencją Kosmiczną. Polscy uczeni uczestniczą w badaniach, które przyczynią się do bliższego poznania natury rozbłysków gamma.
Jest to możliwe za sprawą instrumentu o nazwie POLAR. Został on wyniesiony w kosmos na pokładzie chińskiej stacji kosmicznej Tiangong-2 (TG-2).
Błyski promieniowania gamma, choć odkryte na przełomie lat 60. i 70. XX wieku, wciąż stanowią dużą zagadkę dla naukowców. Pierwszych obserwacji dokonały amerykańskie satelity szpiegowskie w okresie zimnej wojny. Szukając dowodów na prowadzenie prób jądrowych (promieniowanie gamma powstaje m.in. podczas wybuchu bomby atomowej), zaobserwowały takie sygnały pochodzące spoza Ziemi.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.