Niże docierające nad Polskę z południa Europy są zawsze bardzo wydajne opadowo. Na tle historii bywały sprawcami niszczycielskich powodzi. Na szczęście tym razem deszcze niesione przez niż Frieda nie są aż tak ulewne, a poziom rzek z powodu suszy był dotychczas nadzwyczaj niski.
Nie grozi nam więc wielka powódź, ale lokalne wezbrania i podtopienia mają miejsce, ponieważ sumy opadów w sobotę (30.07) dochodziły na Dolnym Śląsku i w południowej Wielkopolsce nawet do 86 mm w Ostrzeszowie. Wśród miast wojewódzkich najbardziej deszczowa okazała się Łódź, gdzie po 25-godzinnych ciągłych opadach spadło dotychczas 65 mm deszczu.
Śledź na żywo deszcze i burze >>>
Strażacy interweniowali ponad pół tysiąca razy, głównie na południu kraju przy wypompowywaniu wody z zalanych dróg, spod wiaduktów, posesji, piwnic i garaży podziemnych. Na południowym wschodzie po burzach usuwali połamane drzewa i zabezpieczali uszkodzone dachy.
W miejscach, gdzie deszcze są umiarkowane, a ich suma rozkłada się w czasie, susza ulegnie złagodzeniu. Niestety, nie na długo, ponieważ w nadchodzącym tygodniu wrócą upały, a przez to parowanie deszczówki wsiąkającej w glebę będzie intensywne. Póki co wysychające rzeki znów wypełniają się wodą po same brzegi.
Przykładowo w Warszawie, gdzie w ostatnich dniach poziom Wisły opadł do zaledwie 30 cm, do rekordu wszech czasów zabrakło zaledwie 4 cm. Na niektórych odcinkach całkowicie wyschnięty był również San. Rzekę można było przejść suchą stopą. Teraz sytuacja poprawia się.
Polska stała się najbardziej deszczowym krajem w Europie. Nigdzie indziej na kontynencie w ciągu ostatniej doby na tak dużym obszarze nie spadły tak olbrzymie ilości deszczu. Układ niżowy jest niewielki, jego strefy opadów niemal mieszczą się w granicach naszego kraju.
Deszcze, które w niedzielę (31.07) najbardziej intensywne będą na południu, wschodzie i w centrum kraju, ostatecznie ustąpią późnym wieczorem. Od zachodu pogoda zacznie się bardzo szybko poprawiać.
Źródło: TwojaPogoda.pl