Nikt nie wie, czy węgla wystarczy na zimę, czy kaloryfery będą zimne i czy nie przyjdzie nam zamarzać we własnych domach. Zależy to od dalszych losów wojny, spekulacji na rynku energii, ale również od panującej pogody.
Najgorsze co się nam może przytrafić to sroga zima z wielodniowymi mrozami nawet do minus 20 stopni i masami śniegu, jakich nie widziano u nas od blisko 10 lat. Dlatego też nasi specjaliści przeanalizowali prognozy sezonowe wiodących międzynarodowych placówek meteorologicznych.
Ukazał się obraz nadchodzącej zimy i trzeba przyznać, że jest on zaskakujący. Jeśli prognozy się potwierdzą, to możemy przynajmniej częściowo odetchnąć z ulgą, ponieważ zima nie zapowiada się jako ciepła, lecz... bardzo ciepła.
Już grudzień przyniesie średnie temperatury powyżej normy wieloletniej. Jednak zdecydowanie największe anomalie spodziewane są w styczniu i lutym, czyli w zwykle najzimniejszych miesiącach na tle całego roku.
Średnia temperatura powietrza w styczniu miałaby być nawet od 1 do 2 stopni wyższa od normy wieloletniej, co oznacza bardzo łagodne temperatury, niewiele mroźnych okresów oraz częściej deszcz i deszcz ze śniegiem aniżeli śnieg. Tak ma być nie tylko w Polsce, ale w całej Europie, również w Ukrainie.
Przy takiej aurze do pieców będziemy mogli dorzucać mniej i rzadziej, a przez to zaoszczędzić. To byłby najlepszy z możliwych scenariuszy. W ostatnich tygodniach prognozy sezonowe nie uległy większym zmianom. Trzymajmy kciuki, aby było tak w dalszym ciągu.
Źródło: TwojaPogoda.pl