Jeśli komuś jest za gorąco, powinien wybrać się do... Australii. Tak, to nie pomyłka, ponieważ w Krainie Kangurów dmuchnęło lodowatym powietrzem znad Antarktyki. Temperatura spadła do poziomu, jakiego nie pamiętają najstarsi mieszkańcy.
Posypały się rekordy mrozu wszech czasów. W miejscowości Hillston w stanie Nowa Południowa Walia temperatura spadła nad ranem do minus 6 stopni. To pierwszy absolutny rekord zimna odnotowany na świecie od początku tego roku. Dla porównania rekordów ciepła zmierzono w tym czasie już ponad 150.
Mroźno było w całej południowo-wschodniej i centralnej części kontynentu. W rejonie Canberry, stolicy Australii, zmierzono minus 6 stopni. Jeszcze zimniej było w miejscowościach Cooma i Beg, nawet 8 stopni poniżej zera.
W sercu Australii, w okolicach osady Alice Springs, panował najzimniejszy poranek od 2016 roku. Obserwator meteorologiczny odnotował tam minus 4 stopnie. W kurorcie w Górach Kościuszki śnieg spadł najwcześniej od 54 lat i to od razu w rekordowej ilości 125 centymetrów.
Nie tylko w Australii zima pokazuje pazurki. O wiele zimniej i śnieżniej jest również w Nowej Zelandii, na południu Afryki oraz w Ameryce Południowej. Temperatury spadające poniżej 6-8 stopni dotknęły Chile, Argentynę, Urugwaj, a także część Boliwii i południowej Brazylii.
Po czerwcu, który był najzimniejszy od 20 lat w Argentynie, w Patagonii temperatura spadła do minus 17 stopni w górach i minus 3 stopni na wybrzeżach. W Nowej Zelandii odnotowano do minus 6 stopni nad poziomem morza w mieście Christchurch.
Przyczyną tych niecodziennych chłodów jest nietypowa cyrkulacja atmosferyczna. Częściej niż zwykle występują zimne wiatry z południa, znad Oceanu Południowego. Niewykluczone, że jest to zasługą zjawiska La Niña, jednego z najdłużej panujących w historii obserwacji.
Źródło: TwojaPogoda.pl / ABC Australia.