Mieszkańcy południowej Rosji walczą z plagą niezwykle żarłocznej szarańczy, która pustoszy hektary upraw tuż przed rozpoczęciem zbiorów. W Kraju Krasnodarskim sytuacja przybrała rozmiary klęski żywiołowej, i to do tego stopnia, że rolnicy załamują ręce.
Chmary owadów przysłaniają Słońce, zmieniając środek dnia w ciemną noc. Mieszkańcy skarżą się, że szarańcza jest dosłownie wszędzie, nie pozwala normalnie funkcjonować, wychodzić z domu i pracować w polu. Owady obsiadają nie tylko pola, ale też drogi, zabudowania, a nawet stada zwierząt hodowlanych.
Nie sposób z nimi walczyć, ponieważ szarańcza nawiedza obszary zalewowe. W efekcie może liczyć na znaczne ilości pożywienia, wciąż się namnaża i zagraża kolejnym regionom. Jest w stanie przemieszczać się na dystansie setek kilometrów.
Jeśli biblijnej plagi nie uda się zatrzymać, a z powodu sprzyjającej tym owadom pogody jest to raczej pewne, mieszkańców regionu może czekać znaczny spadek plonów, a co za tym idzie gwałtowny wzrost cen żywności i ostatecznie klęska głodu.
Ukraińcy twierdzą, że na Rosję spadła kara za niszczenie, kradzież i wywożenie ich zboża. Petro Andriuszczenko, doradca mera ukraińskiego Mariupola, napisał w mediach społecznościowych, że szarańcza zaatakowała miasto w okręgu primorsko-achtarskim, z którego lotniska codziennie startują samoloty bombardujące obwód doniecki.
- To stąd startowały samoloty, które zrzucały bomby na Teatr Dramatyczny i szpital położniczy w Mariupolu. Więc w tej chwili to przeklęte miasto jest atakowane przez wojującą ukraińską szarańczę. Po prostu inwazja, z którą nie mogą nic zrobić. Sama natura mści się za Mariupol - napisał Andriuszczenko.
Na tle historii podobne zjawiska kończyły się dramatycznie. Szarańcza z południowej Rosji może z czasem dotrzeć na Syberię. Jedna z ostatnich takich plag miała miejsce latem 2015 roku i objęła 100 tysięcy hektarów pól uprawnych w 20 regionach, szczególnie w Kraju Stawropolskim.
Kilka miesięcy wcześniej, wiosną, owady te pojawiły się na Uralu i na Syberii. Za każdym razem rujnowały uprawy na kilkuset tysiącach hektarów pól. To sprawiło, że w niektórych regionach ceny żywności poszły w górę, potęgując kryzys wywołany sankcjami.
W Polsce szarańcza pojawiała się od jedenastego wieku, czego potwierdzeniem są historyczne księgi. Ostatnią plagę tych owadów odnotowano w rejonie Kozienic na Mazowszu w 1967 roku. Od tego czasu szarańcza omijała nasze pola, ale nie oznacza to, że możemy spać spokojnie.
Źródło: TwojaPogoda.pl