W Warszawie już tylko 7 centymetrów dzieli królową polskich rzek od najniższego poziomu w dziejach pomiarów, który odnotowano w sierpniu 2015 roku. Wtedy wody w Wiśle było zaledwie 26 cm. Tak mało, że między mostami Grota-Roweckiego i Gdańskim rzeka odsłoniła swoje skarby pozostałe po potopie szwedzkim z połowy siedemnastego wieku.
Niewykluczone, że w najbliższym czasie znów uda się znaleźć kolejne artefakty sprzed setek lat, ponieważ w tym samym miejscu odsłoniły się kolejne olbrzymie łachy, które z brzegu na Pelcowiźnie można przejść suchą stopą niemal na środek koryta rzecznego.
Zamiast rwącego nurtu pozostały tam jedynie niewielkie, płytkie na najwyżej 5-10 cm strumyczki. Wędkarze i kajakarze zapuszczają się na środek rzeki, co przy jej normalnym stanie byłoby niemożliwe.
Przy bulwarze prof. Zbigniewa Religi na Wybrzeżu Gdyńskim poziom wody jest najwyższy, a mimo to ledwie przekracza 30 cm. Przy łachach żoliborskich Wisłę można przejść na nogach. W najgłębszym miejscu poziom rzeki sięga mniej więcej do pasa.
Nikomu jednak tego nie polecamy, ponieważ dno jest nierówne i kamieniste, można się potknąć, a wówczas do tragedii niewiele będzie brakować. Są jednak ryzykanci, którzy korzystają z wyjątkowej okazji i przechodzą Wisłę.
Ostatniej doby na dorzecze Wisły, jak i na jej koryto, spadły bardzo duże ilości deszczu, a to oznacza, że sytuacja związana z suszą hydrologiczną poprawi się, choć na krótko. Potrzebne są długotrwałe deszcze o umiarkowanym natężeniu.
Nawalne opady w krótkim czasie nie spowodują zażegnania suszy, a wręcz pogorszą sytuację, ponieważ mogą grozić podtopieniami. Poziom wody w Wiśle będzie się ocierać o historyczne rekordy jeszcze nie raz tego lata. Klimat zmienia się i to w bardzo niekorzystnym kierunku.
Źródło: TwojaPogoda.pl