FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

„Ludzie padają jak muchy”. 30 stopni w mieszkaniach, parność i duchota. Kiedy ten koszmar się skończy?

Potworna duchota wszystkim nam daje się we znaki. Najgorsze jednak wciąż jest przed nami. Przed weekendem fala upałów osiągnie apogeum, a temperatury mogą pobić historyczne rekordy. Kiedy wreszcie się ochłodzi?

Fot. Pixabay.
Fot. Pixabay.

Nasi czytelnicy skarżą się na męczącą duchotę. W mieszkaniach z ekspozycją południową lub południowo-zachodnią temperatura powietrza, nawet pomimo zaciągniętych żaluzji i rolet, potrafi osiągać 30 stopni przy wilgotności względnej rzędu 65 procent. To poważny problem, ponieważ wymiana powietrza w mieszkaniach przebiega dużo wolniej niż na zewnątrz.

Dzieje się tak dlatego, że szwankuje wentylacja, nagrzewają się mury, a w gorące dni wolimy zamknąć okna, aby żar nie wlewał się do mieszkania. Gdy po burzy wilgotność dochodzi do 80-100 procent i zza chmur wyłania się słońce, mieszkanie zmienia się w saunę, a my się dosłownie gotujemy.

Niestety, aura rodem z tropików ma swoje odzwierciedlenie w statystykach medycznych. Pogotowie ratunkowe notuje przeszło 30-procentowy wzrost wyjazdów do osób skarżących się na zaostrzenie objawów chorób układu oddechowego i krążenia. Liczba przedwczesnych zgonów znacznie wzrosła.

Fot. Pixabay.

Nad Polską zalega bardzo gorące powietrze. Gdyby było ono suche, to upał byłby znacznie lżejszy w odbiorze. Tak jednak nie jest. Powietrze jest pełne wilgoci, co objawia się codziennymi, gwałtownymi burzami, które potęgują duchotę.

Nie tylko wysoka wilgotność powietrza fatalnie na nas wpływa. Kolejnym czynnikiem, który nasila stres termiczny jest bardzo słaby wiatr, niemal stojące powietrze. To zasługa braku silnych układów barycznych, między którymi dochodziłoby do intensywnego przepływu powietrza, a więc nasilenia się wiatru.

Średnia prędkość wiatru z ostatnich dni to zaledwie 10-15 km/h i to bez porywów. Żebyśmy odczuli ulgę siła wiatru musiałaby wzrosnąć do 20-30 km/h, a porywy do 40-50 km/h, zaś wilgotność powietrza spaść przynajmniej do 50 procent.

Zanim jednak nadejdzie wyczekiwane ochłodzenie, musimy się zmierzyć z największym żarem od początku tego roku, a być może w niektórych regionach nawet najbardziej intensywnym w dziejach pomiarów meteorologicznych.

W czwartek i piątek (30.06-1.07) termometry będą pokazywać od 32 do 34 stopni, a miejscami na południu, południowym wschodzie i w centrum kraju nawet powyżej 35 stopni. Górna granica może sięgać aż 38 stopni.

Prognoza pogody na piątek.

Jest jednak bardzo dobra wiadomość. W sobotę (2.07) czeka nas olbrzymie ochłodzenie. W całej wschodniej połowie kraju termometry w najcieplejszym momencie dnia nie pokażą więcej niż od 15 do 20 stopni. To oznacza, że z dnia na dzień temperatura spadnie nawet o 20 stopni.

Skończy się upał, burze przestaną nas niepokoić, wilgotność spadnie, silny wiatr przewietrzy stojące powietrze, a my wreszcie poczujemy się lepiej, pierwszy raz od wielu dni. Powietrze napływające znad Afryki zostanie zastąpione masą znad północnego Atlantyku.

Prognoza pogody na sobotę.

Jedynie na krańcach wschodnich i na zachodzie kraju będzie cieplej, ale przeważnie nie więcej niż 25 stopni. Ochłodzenie nadejdzie po opadach deszczu i burzach, które mogą być gwałtowne i powodować szkody materialne.

Źródło: TwojaPogoda.pl

prognoza polsat news