Przechodzień sfilmował wir pyłowy, czyli fenomen, który z wyglądu przypomina trąbę powietrzną, jednak zasada jego powstawania jest zupełnie odmienna. Trąba pyłowa tańcowała po szutrowym parkingu przed centrum handlowym w Lesznie w Wielkopolsce.
Wzbudziła zainteresowanie klientów, którzy przestraszyli się, że może uszkodzić ich samochody. Na szczęście wir długo się nie utrzymał i żadnych szkód nie poczynił, chociaż mogło być niebezpiecznie. Dlaczego?
Jak powstaje trąba pyłowa?
Trąba pyłowa nie ma nic wspólnego z trąbą powietrzną (tornadem) poza tym, że jest do niej podobna. Powstaje w pogodny dzień, gdy następuje miejscowa, silna konwekcja. Ciepłe powietrze z ogrzanego promieniami słonecznymi gruntu błyskawicznie unosi się, trafiając na chłodniejsze masy powyżej. Dochodzi wówczas do zawirowania.
Wir staje się widoczny, gdy zaczyna unosić pył i kurz, zwłaszcza z pól uprawnych, nieużytków i ścieżek gruntowych. Tworzy się wówczas słup wirujący przeciwnie do ruchu wskazówek zegara, który potrafi osiągać szerokość nawet kilku metrów.
Choć zjawisko przypomina trąbę powietrzną (tornado), to jednak nie ma z nią nic wspólnego, ponieważ do powstania nie potrzebuje superkomórki burzowej, ani też związanego z nią mezocyklonu, który jest charakterystyczny dla tornada.
Jednak pomimo groźnego wyglądu, trąby pyłowe są dużo słabsze od tornad. Trwają krótko, najwyżej kilka minut, i pokonują niewielkie odległości, najczęściej kilkanaście lub kilkadziesiąt metrów. Rzadko kiedy prędkość wiatru w nich przekracza 100 km/h.
Mimo iż lej jest najczęściej zbyt słaby, aby nas porwać, to jednak może nas porządnie potarmosić, piasek może dostać się nam do oczu i ust, możemy też zostać zranieni ostrym przedmiotem, który trąba uniesie w powietrze.
Bywa jednak, że pozostawia po sobie niezłą demolkę. Diabełki porywały dmuchane zamki z dziećmi, przewracały namioty czy uniemożliwiały rozgrywki sportowe. Potrafiły uszkodzić pracujące maszyny rolnicze, mogą też stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia osób pracujących w polu.
Sezon na diabełki rozpoczęty
Trąby pyłowe pojawiają się w Polsce bardzo często, głównie wiosną i latem. Fachowo zjawisko to nazywa się trąbą pyłową lub wirem pyłowym, jednak potocznie zwie się też diabłem pyłowym lub tańczącym diabłem, a ze względu na porę swojego występowania, a więc godziny południowe, także południcą.
Staropolskie źródła podają, że gdy dawniej trąba szalała po polach, mówiło się, że diabeł kitą zamiata. Wir roznosi snopki siana, czym wprawia rolników w złość. Nikt z ich powodu jeszcze nie zginął, ale byli ranni.
Wiry pyłowe pojawiały się na bałtyckich plażach, nad jeziorami, a nawet w centrum Krakowa. Tak było 25 kwietnia 2008 roku, gdy trąba pyłowa pojawiła się na skrzyżowaniu al. Krasińskiego i ul. Kościuszki. Lej zaczął zasysać piasek na torowisku tramwajowym i unosić go do góry. Zniknął dopiero, kiedy wjechał w niego tramwaj.
Gdy widzimy trąbę pyłową, lepiej się do niej nie zbliżać, ponieważ wiatr może nas unieść, zdarzały się też przypadki uszkodzenia lub utraty wzroku z powodu unoszącego się z dużą prędkością piasku, pyłu czy kamieni.
Trąba pyłowa ma też swoje odpowiedniki w zależności od miejsca i materii, którą unosi. W górach można spotkać trąby śnieżne, a podczas gigantycznych pożarów pojawiają się trąby ogniowe.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Twitter.