Antarktyda to bardzo surowa kraina, gdzie nie ujrzymy drzew, miast i gór, lecz rozciągającą się po horyzont lodową pustynię. Jedynymi wyjątkami są niewielkie bazy polarne, które są sezonowo lub całorocznie zamieszkiwane przez naukowców. Podczas drugiej sowieckiej wyprawy antarktycznej, 16 grudnia 1957 roku, założono bazę polarną Wostok.
Jej nazwa zaczerpnięta została od jednego ze statków, na pokładzie którego odbywały się pierwsze ekspedycje antarktyczne w latach 1819-1821. Tłumacząc z języka rosyjskiego Wostok oznacza "Wschód". Kierownikiem stacji został Wasilij Sidorow, który wybrał jeden z najbardziej niedostępnych zakątków Antarktydy, ponad 1,2 tysiąca kilometrów od najbliższej bazy polarnej, od bieguna południowego i jednocześnie od wybrzeża.
Liczono się z tym, że serce lodowego kontynentu będzie wyjątkowo zimne, ale w połowie dwudziestego wieku sowieci jeszcze nie przypuszczali, że wkrótce w rejonie bazy odnotowana zostanie najniższa temperatura nie tylko na Antarktydzie, lecz w skali całego świata.
89 stopni poniżej zera
Ten wyjątkowy moment miał miejsce 21 lipca 1983 roku nad ranem czasu lokalnego. Ranek jednak nie nastał, ponieważ o tej porze roku panowała tam noc polarna. Na stacji meteorologicznej, która jest oddalona od zabudowań o kilkadziesiąt metrów, termometr wypełniony czystym alkoholem, aby nie zamarzał, wskazał aż minus 89,2 stopnia.
Zgodnie z ostatnimi analizami poczynionymi przez ekspertów ze Światowej Organizacji Meteorologicznej (WMO) to najniższa temperatura na świecie, zmierzona z zachowaniem obowiązujących standardów pomiarowych, co najmniej od 1913 roku. Rekord nie został pobity aż po dziś dzień, choć wielu naukowców próbowało dokonać na niego zamachu.
W 2013 roku próbowano go obalić w innym miejscu Antarktydy, ale wyniku nie uznano za oficjalny, bo nie spełniał standardów. Temperatura zmierzona została za pomocą satelity meteorologicznego, a jedynie pomiary naziemne, prowadzone na wysokości 2 metrów nad gruntem są oficjalnie uznawane. Istnieje jednak podejrzenie, że w tzw. mrozowiskach śródgórskich, temperatura może spadać nawet do minus 100 stopni. Póki jednak nie zostanie to udowodnione, póty Rosjanie będą mogli szczycić się swoim rekordem zimna.
8 miesięcy bez ogrzewania
Stacja Wostok jest zamieszkana stale przez 15-30 osób, nawet podczas nocy polarnej i okresu najtęższych mrozów. Obecnie temperatura nie spada już poniżej minus 80 stopni. Polarnicy zimujący na Wostoku nie opuszczają budynków bazy polarnej przez kilka miesięcy.
Teoretycznie przy użyciu nowoczesnych termicznych kombinezonów istnieje możliwość przetrwania na tak silnym mrozie, ale ryzykowanie wchodzi w grę tylko i wyłącznie podczas awarii. Do takiej doszło w nocy 13 kwietnia 1982 roku, kiedy w wyniku pożaru stacja straciła główne, jak i rezerwowe zasilanie za pomocą generatorów diesla. 20 osób przez 8 miesięcy niezwykle srogiej zimy musiało sobie radzić na własną rękę ogrzewając się zwykłym piecem na olej napędowy.
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu polarnicy nierzadko marzli z powodu braku paliwa i tym samym ogrzewania, nie mogąc liczyć na dostawy z zewnątrz. Obecnie technika poszła na tyle do przodu, że urządzenia grzewcze psują się rzadko, a jeśli już do nich dojdzie, to naukowcy mogą liczyć na ogrzewanie zapasowe.
Nie ma też problemów z brakiem prowiantu, ponieważ od czasu wynalezienia liofilizowanej żywności dla astronautów, polarnicy też z chęcią po nią sięgają. Dostawy żywności, paliwa i lekarstw są możliwe jedynie w porze letniej. Wówczas do stacji Wostok przylatują samoloty lub też ratraki z zaopatrzeniem z innej rosyjskiej bazy Mirnyj, oddalonej o przeszło tysiąc kilometrów.
Powstaje nowa stacja polarna
Rosyjska Akademia Nauk otrzymała dofinansowanie na budowę nowego budynku bazy polarnej, który spełniałby wymogi dwudziestego pierwszego wieku, zapewniając polarnikom pełny komfort. Modernizacja jest jak najbardziej potrzebna, ponieważ obecne budynki, a w zasadzie baraki, przypominają syberyjski kołchoz.
Pięć modułów nowej stacji o wysokości 17 metrów i wadze 3 tysięcy ton, które wyprodukowane i złożone zostały w obwodzie leningradzkim w Rosji latem 2020 roku, trafiły w ostatnim czasie na Antarktydę. Budowniczowie mają teraz zaledwie kilka tygodni na ich montaż.
Na powierzchni 2,5 tysiąca metrów kwadratowych będzie mogło mieszkać i pracować do 35 osób. Koszt budowy stacji wyniesie 7 miliardów rubli (370 milionów złotych). Nowa stacja będzie wyposażona w laboratoria, pokój rekreacyjny, messę, pokoje dzienne, sypialnie, jadalnię, siłownię i pomieszczenia techniczne. Będzie można zgromadzić zapas żywności i paliwa nawet na 2 lata.
Jezioro pełne nieznanych form życia
Podczas krótkiego antarktycznego lata, gdy temperatura w skrajnych przypadkach potrafi sięgać zaledwie minus 12 stopni, do bazy przybywają grupy kilkudziesięciu naukowców, którzy prowadzą badania z najróżniejszych dziedzin nauki. Badania dotyczą dziury ozonowej, podnoszącego się poziomu światowych oceanów, zmian klimatycznych, a także wpływu niskich temperatur na ciało człowieka oraz mikroorganizmy.
Choć to, co dzieje się w bazie długimi latami pozostawało tajemnicą, teraz wiemy, że było to nie tylko miejsce szeroko zakrojonych badań, lecz również wakacyjny kurort dla naukowców, którzy odwiedzali stację Wostok w ramach praktyki oraz nagrody za lata swojej pracy.
W ostatnim czasie baza wróciła na czołówkę prasy z uwagi na wyjątkowy eksperyment o nazwie "Światowy Ocean", którego celem było dokonanie odwiertu w podlodowcowym jeziorze Wostok i pobranie z niego próbek mikroorganizmów. Jak zarzekają się Rosjanie, udało się to w 2013 roku.
Genetycy z Instytutu Fizyki Jądrowej w Petersburgu w Rosji nie mają żadnych wątpliwości, że odnaleźli na dnie zamarzniętego jeziora nieznaną dotąd formę życia. Jest to bakteria, która jest w stanie przetrwać w skrajnie niesprzyjającym środowisku, przy ekstremalnie niskich temperaturach, w całkowitych ciemnościach. Ich odkrycie jest podważane przez całą resztę świata naukowego.
Twierdzi się, że próbki podczas wydobywania ich z lodu zostały skażone, a mikroorganizmy, które mają być nieznane ludzkości, są tak naprawdę zwyczajnymi bakteriami. Jednakże rosyjscy naukowcy twierdzą, że DNA wydobytych mikroorganizmów w mniej niż 86 procentach zgadza się ze znanymi nam rodzajami bakterii, a to oznacza, że w co najmniej 14 procentach są "obcymi".
Naukowcy przewiercają się do jeziora przez grubą na kilka kilometrów warstwę lodu już od 30 lat. To był pierwszy kontakt z powierzchnią jeziora od 20 milionów lat. Dlatego też badania tego zbiornika tak bardzo ekscytują naukowców.
Mróz, mało tlenu i długa aklimatyzacja
Rejon bazy Wostok jest skrajnym pod względem pogody nie tylko z powodu niskiej temperatury. Z powodu wysokości na jakiej znajduje się obiekt, a więc na warstwie lodu i śniegu o grubości prawie 3500 metrów, zawartość tlenu w powietrzu jest bardzo mała. Dodatkowo zmniejsza ją silny mróz, wobec czego polarnikom ciężko się oddycha.
To właśnie z tego powodu aklimatyzacja na stacji dla nowych mieszkańców, trwa nawet do 2 miesięcy. Przez ten czas polarnicy mogą odczuwać bóle i zawroty głowy, problemy z widzeniem, bóle uszu i krwotoki z nosa, problemy z oddychaniem, bezsenność, brak apetytu, nudności, wymioty, bóle mięśni i stawów. Bardzo często obserwowany jest nagły spadek wagi ciała nawet o 10 kilogramów.
O życiu w bazie Wostok opowiada film pod tytułem: "72 stopnie poniżej zera" z 1975 roku, w reżyserii Siergieja Danilina i Jewgienija Tatarskiego, oparty na powieści Władimira Sanina. Możecie go obejrzeć w całości powyżej.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Rosyjska Akademia Nauk.