FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Statystyka nie kłamie. Zbliża się potężna erupcja wulkaniczna, która ochłodzi klimat na świecie

Raz na kilkadziesiąt lat dochodzi do potężnej erupcji wulkanicznej, za sprawą której do atmosfery emitowane są na tyle duże ilości popiołów i siarki, aby na kilka lat ochłodzić klimat na Ziemi. Statystyka mówi, że taka erupcja zbliża się wielkimi krokami.

Fot. Pixabay.
Fot. Pixabay.

Naukowcy z Amerykańskiej Służby Geologicznej (USGS), Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley i Uniwersytetu Rutgersa ostrzegają, że ludzkość nie jest przygotowana na gigantyczną erupcję wulkaniczną, która może się zdarzyć niemal w każdej chwili.

W ostatnim czasie doszło do kilku spektakularnych erupcji, które sprawiły, że zaczęliśmy spoglądać na góry ziejące ogniem z innej perspektywy, obawiając się ich przebudzenia. Strach spowodował wulkan Cumbre Vieja, który zrujnował tysiące domostw na Wyspach Kanaryjskich.

Z kolei w styczniu doszło do erupcji wulkanu na wyspach Tonga, która okazała się najpotężniejszą na świecie od 139 lat, a więc od słynnego wybuchu wulkanu Krakatau na Indonezji w 1883 roku.

Początkowo badacze twierdzili, że równie silnej erupcji nie było od 1991 roku, kiedy zbudził się filipiński Pinatubo, jednak dogłębniejsze analizy wszystkich zaskoczyły. Pióropusz gazów i popiołów z wulkanu na Tonga sięgnął granic atmosfery, gdzie prędkość wiatru sięgnęła aż 725 km/h.

Fale baryczne przez prawie tydzień okrążały Ziemię, a ryk eksplozji był słyszany z odległości 10 tysięcy kilometrów. Tylko cudem erupcja nie spowodowała większych zmian w klimacie. Miałoby to miejsce, gdyby potrwała dniami i tygodniami, a ustała po zaledwie jednej dobie.

Katastrofa sprzed 200 lat

Do ostatniej katastrofalnej w skutkach erupcji doszło stosunkowo dawno temu, bo w 1815 roku, gdy przebudził się wulkan Tambora. Góra położona na wyspie Sumbawa na Indonezji wybuchła z największą siłą jaką kiedykolwiek obserwowano. Odgłosy erupcji były słyszalne nawet w odległości 1,5 tysiąca kilometrów od wulkanicznego krateru.

​Zdjęcie satelitarne wulkanu Tambora na Indonezji. Fot. Twitter.

Wulkan wyemitował do atmosfery tak duże ilości popiołów, że przez miesiące opadały one w promieniu setek kilometrów. Wokół wulkanu warstwa trujących popiołów miała 3 metry grubości, a na południu Borneo i we wschodniej Jawie do 20 centymetrów.

Erupcja otrzymała przedostatni stopień intensywności w skali wulkanologicznej. W potokach lawy i pod górami gorącego popiołu, w oka mgnieniu, zginęło około 70 tysięcy ludzi. W następnych latach liczba ofiar w skali ogólnoświatowej mogła wzrosnąć do 100 tysięcy.

Cyrkulacja średnich szerokości geograficznych rozprzestrzeniła popioły od Azji przez Amerykę Północną po Europę. Przez dłuższy czas na popiołach załamywały się i odbijały promienie słoneczne, barwiąc niebo o wschodzie i zachodzie Słońca na głęboką czerwień, jednocześnie ograniczając docieranie światła do powierzchni ziemi.

​Zdjęcie satelitarne wulkanu Tambora na Indonezji. Fot. Google Maps.

Średnia globalna temperatura obniżyła się na kilka lat o 0,53 stopnia. Doszło do zjawiska, które nazywane jest wulkaniczną zimą. Temperatury we wschodnich regionach USA i Kanady oraz w Europie nawet w środku lata przypominały wiosnę. Jak obrazuje to poniższa mapa, największe anomalie temperatury notowano w zachodniej Europie.

Dochodziło też do bardzo dużych wahań temperatury, co spowodowało olbrzymie szkody w uprawach rolnych. Nastąpiła klęska głodu, przez którą niedożywieni ludzie chorowali i umierali, zwłaszcza na obszarze dzisiejszej Francji, Hiszpanii, Szwajcarii, Belgii i Anglii.

Rekonstrukcja anomalii temperatury latem 1816 roku w Europie. Dane: Giorgiogp2 / Wikipedia.

Nie wiadomo jednak jak duży wpływ na te zjawiska miała sama erupcja Tambory, ponieważ nałożyła się ona na tzw. minimum Daltona, czyli znaczny spadek aktywności słonecznej. W Europie w 1816 roku nastąpił "rok bez lata". Spadek plonów doprowadził do głodu, niepokojów społecznych i zmian politycznych.

To może się powtórzyć

Nie tylko Tambora może wybuchnąć ponownie z taką mocą, ale również setki innych wulkanów na świecie. Współczesna nauka nie potrafi wskazać, który wulkan może się okazać tym najbardziej niebezpiecznym i podczas swego wybuchu doprowadzić ludzkość na skraj zagłady.

Bez wątpienia przez ostatnich 200 lat rozwój techniki zupełnie odmienił nasze życie. Mieszkamy nie tylko w nowoczesnych, lecz również gęsto zaludnionych miastach, gdzie wystarczy jeden kataklizm, aby całkowicie sparaliżować nasze życie, zarówno w skali lokalnej, jak i globalnej.

Kataklizm w jednym regionie świata ma często wpływ na inne, często bardzo odległe zakątki. Przyczyną jest globalizacja, która działa niczym efekt domina. Erupcja wulkanu Wezuwiusz we Włoszech, obecnie najgroźniejszego wulkanu w Europie, mogłaby nie tylko obrócić Neapol w ruinę, ale spowodować zapaść gospodarczą w całych Włoszech, a reperkusje tego odczulibyśmy także w Polsce.

Naukowcy badający skutki przyszłej potężnej erupcji wulkanicznej, na łamach pisma Nature wymienili poważne problemy w rolnictwie, opiece zdrowotnej, świecie finansów oraz systemach łączności i nawigacji satelitarnej, jako te, które mogą najpoważniej dotknąć ludzkość.

W 2010 roku przekonaliśmy się, że wystarczy zaledwie erupcja wulkaniczna niskiej klasy, która zdarza się średnio raz na 3 miesiące, aby doszło do całkowitego paraliżu. Wiosną tamtego roku wybuchł bowiem wulkan Eyjafjallajökull na Islandii. Wstrzymanie ruchu lotniczego kosztowało 5 miliardów dolarów.

Potężna erupcja, taka jaką wyprodukował wulkan Tambora, zdarza się na świecie średnio raz na 500-1000 lat. Naukowcy zwracają uwagę, że istnieje wiele niebezpiecznych wulkanów, które w promieniu 100 kilometrów zamieszkiwane są przez nawet 30 milionów ludzi.

W Europie i Azji potencjalnie groźnych jest 14 wulkanów, które mogą wybuchnąć z taką mocą, jak Tambora. Wśród nich znaleźć można m.in. Santoryn w Grecji, Taupo w Nowej Zelandii czy Damavand w Iranie, który położony jest zaledwie 50 kilometrów od stolicy tego kraju i ostatni raz wybuchł 7 tysięcy lat temu. Najwięcej groźnych wulkanów znajduje się w Nowej Zelandii i Papui-Nowej Gwinei, a także na Filipinach i Indonezji.

Jak wynika z danych naukowych od potężnej erupcji Tambory, a więc na tle ostatnich 200 lat, na skutek licznych wybuchów wulkanów rozsianych po całej Ziemi śmierć poniosło 200 tysięcy ludzi. Najbardziej zabójcze erupcje nawiedzały Indonezję. Zginęło ponad 160 tysięcy ludzi, co stanowi przeszło 3/4 łącznej liczby ofiar.

Scenariusz kataklizmu

Geolodzy są zdania, że najmniejszym problemem byłoby kilkudniowe zaciemnienie spowodowane emisją gęstych popiołów. Ochłodzenie troposfery i ocieplenie stratosfery mogłoby zwiększyć zagrożenie formowania się wirów polarnych. Przez 1-2 lata klimat ochłodziłby się, co mogłoby prowadzić do surowszych zim i kapryśnych sezonów wakacyjnych na półkuli północnej.

Zwiększyłoby się ryzyko powstawania zjawisk El Nino i następującym po nim La Nina. W Azji i Afryce doszłoby do osłabienia mokrego monsunu. W Arktyce skutki erupcji utrzymałyby się najdłużej, bo od 10 do nawet 100 lat, ograniczając napływ energii cieplnej do powierzchni Morza Arktycznego.

Źródło: TwojaPogoda.pl / Nature.

prognoza polsat news