FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

1 maja po prostu musiało być słonecznie. Za prognozowanie deszczu wylatywało się z pracy

Pogoda w pierwszych dniach maja bywa najbardziej nieprzewidywalną spośród wszystkich innych długich weekendów. Zdarzało się, że sypał śnieg i trzymał mróz, były też upały, i to nawet rok po roku. Jednak w prognozach zawsze musiało być wyłącznie słoneczko. Dlaczego?

Pogodynka Elżbieta Sommer. Fot. TVP.
Pogodynka Elżbieta Sommer. Fot. TVP.

Meteorolodzy niezbyt przyjemnie wspominają 1 maja z czasów komunizmu, gdy podobnie jak wszyscy pracownicy placówek państwowych, musieli obowiązkowo przemaszerować ulicami miast w pochodzie otwieranym słowami „Niech się święci 1 maja!” z pocztem sztandarowym PZPR na czele.

W przeddzień Święta Pracy było bardzo gorąco, i to nie z powodu temperatury powietrza, lecz tej panującej w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW) oraz w redakcjach pogody w Telewizji Polskiej i Polskim Radiu.

Choć nikt tego głośno nie nakazywał, to jednak wszyscy dobrze wiedzieli, że prognoza na 1 maja musiała być tylko dobra. Bez względu na to, czy miał padać deszcz, czy śnieg, nie można było mówić o niczym innym, jak tylko słonecznej aurze. Jeśli ktoś wspomniał o opadach, mógł wylecieć z pracy.

To były czasy, gdy nie było jeszcze tak powszechnych możliwości manipulowania pogodą za pomocą rozpylania w atmosferze substancji chemicznych, które mogłyby wstrzymać deszcz, jak każdego roku praktykuje się to w Moskwie.

Nic więc dziwnego, że gdy 1 maja miało być słonecznie, to 30 kwietnia w wieczornym Dzienniku Telewizyjnym o tym wszem i wobec trąbiono, jednak, gdy miało padać, prezenterka pogody po prostu się nie pojawiała na wizji.

A przecież pogoda na początku maja bywa najbardziej nieprzewidywalną spośród wszystkich innych długich weekendów. Zdarzało się, że sypał śnieg i trzymał mróz, były też upały, i to nawet rok po roku. Dlaczego tak trudno jest prognozować pogodę na majówkę?

Pogoda na cenzurowanym

Majówka obejmuje okres, w którym mogą występować zarówno akcenty zimowe, jak i letnie. W ostatnich latach przekonaliśmy się, że planując piknik za miastem trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność.

Fot. Dziennik Telewizyjny.

Rozpoczynająca się majówka minie pod znakiem bardzo zmiennej pogody. Będzie trochę słońca, ale też deszcze, miejscami z burzami, gradem i porywistym wiatrem. Jakby tego było mało, to mogą się pojawić nieduże poranne przymrozki. Na szczęście nie spodziewamy się opadów śniegu.

Przed rokiem mieliśmy najzimniejszą i jedną z najbardziej mokrych majówek od początku tego wieku. Jednak już 4 lata temu majówka była jedną z najbardziej udanych w historii, ponieważ przypadła na pogranicze dwóch najcieplejszych miesięcy od kiedy prowadzi się pomiary meteorologiczne. Dzięki temu termometry pokazywały nawet 30 stopni w cieniu i dominowało błękitne niebo. Jednak nie zawsze tak bywało.

W 2011 roku początek maja przyniósł nam nocne przymrozki i opady śniegu. Kilka centymetrów białego puchu podczas majówki spadło w części województwa dolnośląskiego, opolskiego, wielkopolskiego, lubuskiego, śląskiego, łódzkiego i świętokrzyskiego, a także w górach i na terenach podgórskich.

Śnieg w Brynicy w woj. opolskim podczas majówki w 2011 roku. Fot. Ilona / TwojaPogoda.pl

Rok później mieliśmy dokładną odwrotność aury, bo temperatura osiągała wartości, które w pierwszych dniach maja należą to ewenementów. W południowej części Mazowsza odnotowano w cieniu aż 31 stopni. W samej Warszawie, gdzie temperatura wyniosła równo 30 stopni, był to najcieplejszy 1 maja w dziejach pomiarów meteorologicznych prowadzonych stale od 1779 roku.

Oczywiście zdecydowanie więcej było początków maja ze słońcem, chmurami i temperaturą między mrozem a upałem. Najzimniejsze Święta Pracy obchodziliśmy w 1962 i 1982 roku, kiedy termometry wskazały o poranku kilka stopni mrozu. Zdarzały się też wyjątkowo śnieżne majówki, jak ta z 1985 roku.

To był chyba jeden z najbardziej niezwykłych 1 maja w spisanej historii. Uczestniczący w ulicznych pochodach ludzie pracy ślizgali się na śniegu. Największe jego ilości spadły w nocy poprzedzającej święto, jednak także w ciągu dnia w wielu regionach Polski obficie padał śnieg, a przy silniejszym wietrze mieliśmy także zawieje i zamiecie, poważnie utrudniające widoczność.

To nie był tylko zwyczajny majowy śnieg. Padał on przy ujemnej temperaturze, dlatego można było się poczuć jak w samym środku zimy. Taki rozwój sytuacji można było jednak przewidzieć, gdyż kwiecień również nie należał do ciepłych. Pod koniec miesiąca zrobiło się bardzo zimno i to nie tylko w nocy.

1 maja nadciągnął nad Polskę układ niskiego ciśnienia przynosząc opady i silny wiatr, związany z nagłą zmianą ciśnienia. Na efekty długo nie trzeba było czekać. Biały puch otulił drzewa na których pojawiły się pąki. Śnieg dosłownie zasypał tulipany i bratki, które uginały się i łamały pod jego naporem. Śnieg był bardzo mokry, dlatego wykazywał się dużym ciężarem.

Do podobnego zjawiska doszło podczas Święta Pracy w 1969 i 1978 roku. Również 49 lat temu śnieg był bardzo wilgotny i wywierał tak duży nacisk, że doszło do zawalenia się namiotu Cyrku Arena.

Źródło: TwojaPogoda.pl

prognoza polsat news