Tegoroczny marzec wyjątkowo wypieścił nas słońcem, ponieważ w większości regionów kraju niemal przez cały miesiąc nie padało, a niebo było pogodne lub nawet bezchmurne. Pobiliśmy rekord ilości słonecznych godzin, osiągając usłonecznienie typowe dla... lipca.
Nic więc dziwnego, że nasz organizm reagował na duże ilości naturalnej witaminy D, której wciąż nam brakuje, bardzo korzystnie. Przyzwyczailiśmy się słonecznych poranków i popołudni, łapiąc życiodajne promyki na twarzy w drodze do pracy i z powrotem.
Jednak, gdy wraz z nadejściem kwietnia pogoda załamała się na dobre, ochłodziło się, zaczęło padać i porywiście wiać, ciśnienie szaleć, a niektóre regiony zostały przysypane grubą kołderką śniegu, nasze samopoczucie zaczęło się pogarszać.
Nagła utrata dopływu promieni słonecznych i przyjemnego ciepła, spotęgowana została również przez kolejne czynniki, w tym rosnące ceny żywności przed Wielkanocą, zmiany podatkowe, znaczną podwyżkę stóp procentowych oraz coraz tragiczniejsze wieści wojenne z Ukrainy z możliwością rozlania się konfliktu, także na Polskę.
Wszystko to zbiegło się w czasie akurat, gdy chmurzy się, pada, grzmi i porywiście wieje, a wielu z nas obawia się wichur, które mogą zrywać dachy domów i niszczyć samochody, mając w pamięci tragiczne szkody poczynione przez nawałnice w styczniu i lutym.
Taka bardzo niespokojna pogoda utrzyma się do poniedziałku (11.04). Do tego czasu musimy się liczyć z bardzo silnym, miejscami niszczycielskim wiatrem, burzami, opadami deszczu i śniegu oraz bardzo niską temperaturą.
W przyszłym tygodniu, tuż przed Świętami aura zacznie się wreszcie poprawiać. Od wtorku (12.04) liczymy na dłuższy okres z pogodnym niebem i dużo wyższą temperaturą, dochodzącą do 20 stopni w cieniu. Mimo, że zagrożenie wojną nie minie, a finanse szybko nie zostaną podreperowane, to jednak przynajmniej aura będzie dla nas łaskawsza.
Źródło: TwojaPogoda.pl