Wulkan wybuchł w sobotę (26.03) po nasilającej się serii wstrząsów ziemi. Pióropusz popiołów, gazów i pary wodnej wzniósł się na wysokość 3 kilometrów. Natychmiast zarządzono ewakuację mieszkańców z pięciu wiosek położonych nad brzegami jeziora kalderowego.
Mimo, że cała wyspa wulkaniczna jest oznaczona jako strefa zakazu wstępu, to jednak miejscowa ludność ignoruje ostrzeżenia i wraca do domów, ryzykując zdrowie i życie. Niebezpieczeństwo stanowią nie tylko gęste popioły, ale również silnie trujące wyziewy wulkaniczne.
W 1965 roku stały się one przyczyną zaduszenia na śmierć 5 tysięcy mieszkańców. Opadły na nich też gorące popioły, które zabetonowały ofiarom płuca i poparzyły całe ciało. To była potworna śmierć w męczarniach.
Nikt ich nie ostrzegł, bo system wczesnego ostrzegania nie istniał. Erupcja nastąpiła tak szybko, że zastała mieszkańców w trakcie wykonywania codziennych czynności. Nikt nie chce, aby się to powtórzyło.
Naukowcy podnieśli stopień zagrożenia ze strony wulkanu z 2 do 3 w 5-stopniowej skali. Nie sposób przewidzieć dalszego rozwoju erupcji. Może dojść do schodzenia lawin piroklastycznych, zaś na jeziorze kalderowym może się utworzyć tsunami.
Nie jest to tylko kolejny wybuchający wulkan. W zasięgu działalności góry, w odległości zaledwie 50 kilometrów, znajduje się Manila, stolica Filipin, zamieszkiwana wraz z miastami satelickimi przez niemal 25 milionów ludzi.
Taal figuruje na liście 16 najbardziej niebezpiecznych wulkanów na świecie, obok Wezuwiusza i Etny we Włoszech oraz Santorynu w Grecji. Jego potężne erupcje w znaczący sposób zmieniły topografię południowo-zachodniej części wyspy Luzon na Filipinach.
Wulkan uaktywnił się po ponad 40-letnim uśpieniu w styczniu 2020 roku, wyrzutem gorących gazów, popiołów i kamieni na wysokość nawet 17 kilometrów. Ewakuowano wtedy kilkaset tysięcy okolicznych mieszkańców.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Smithsonian / PHIVOLCS.