Czy człowiek jest w stanie wywołać tornado? Raczej nie, ale jego namiastkę owszem. Potrafią to szaleni młodzi ludzie biorący udział w imprezie „Burning Man”, która corocznie odbywa się na pustyni Black Rock w północnej Nevadzie w USA.
Gwoździem programu jest spalenie kukły, ponoć symbolizującej chłopaka rzuconego przez dziewczynę. Imprezowicze rozpalają gigantyczne ognisko, którego temperatura dochodzi do ponad tysiąca stopni.
Wówczas zaczynają się dziać niezwykłe rzeczy. Jak możecie to zobaczyć na nagraniu, z ogniska wyłania się coś, co do złudzenia przypomina tornado. Jednak nie jest to prawdziwa trąba powietrzna, lecz zjawisko do niej podobne, a mianowicie trąba pyłowa, zwana też diabełkiem pyłowym.
Zjawisko to powstaje w zupełnie innych warunkach niż prawdziwe tornado. Nie potrzebuje chmury burzowej, a więc także mezocyklonu, lecz jedynie dużego kontrastu termicznego. Ten właśnie wywoływany jest przez olbrzymie ognisko.
Dochodzi do konwekcji, a więc wymiany ciepła między gorącym powietrzem z ogniska, z dużo chłodniejszym, unoszącym się nad pustynią. Pojawia się niewielki wir, który zasysa pustynny pył, ujawniając charakterystyczny lej. Trąby pyłowe o różnych rozmiarach, jedna za drugą, pędzą w kierunku tłumu i zanikają, gdy kontrast termiczny ustaje.
Jak widzimy na nagraniu, gapie zaczynają się rozpraszać, ponieważ wiatr w takiej trąbie może osiągać ponad 80 km/h, a przy tym nieźle potarmosić, o najedzeniu się piasku nie wspominając. Jeden z lejów unosi jakieś przedmioty na wysokość kilkudziesięciu metrów.
Trąby pyłowe występują także w Polsce, zazwyczaj nad polami i łąkami, w ciepłe letnie dni, przy pogodnym niebie, gdy po chłodnym poranku temperatura szybko rośnie i następuje intensywna konwekcja. Wielokrotnie pokazywaliśmy Wam takie zjawiska np. na parkingach samochodowych czy nad polami uprawnymi.
Nie tylko na imprezie „Burning Man”, ale również w Nowy Rok na plaży w holenderskim Scheveningen imprezowiczom udało się wywołać inną odmianę trąby pyłowej, a mianowicie trąbę ogniową. Podpalono wielki stos drewnianych palet, z którego wyłonił się ognisty lej. To bardzo niebezpieczne zjawisko, które może błyskawicznie rozprzestrzeniać ogień.
Zdarzało się, że trąba ogniowa miała średnicę 300 metrów, przemieszczała się z prędkością ponad 265 km/h, a przy tym sięgała wysokości 12 kilometrów! W jej wnętrzu temperatura dochodziła do 1500 stopni Celsjusza.
Taki ognisty żywioł nie raz osaczał walczących z pożarami strażaków. W starciu z nim nie mieli żadnych szans. Przykładowo w sierpniu 2018 roku trąba ogniowa zaskoczyła strażaka Jeremy'ego Stoke'a, który spłonął żywcem, wcześniej nagrywając to, z czym stanął oko w oko.
Źródło: TwojaPogoda.pl