FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Wulkany budzą się jeden za drugim. Na okoliczne miejscowości opadają popioły i trujące wyziewy [WIDEO]

Od kilku dni obserwujemy kolejną falę wzmożonej aktywności wulkanicznej, ponieważ w różnych regionach świata budzi się coraz więcej gór wyrzucających fontanny lawy i pióropusze popiołów. Czy jest się czego obawiać?

Fot. Pixabay.
Fot. Pixabay.

Ostatni rok obfitował w erupcje wulkaniczne, niektóre bardzo silne. Oczy całego świata zwrócone były na Wyspy Kanaryjskie, gdzie po półwiecznej drzemce przebudził się niebezpieczny wulkan Cumbre Vieja. Zniszczył on kilka miejscowości na wyspie La Palma.

Później doszło do gigantycznej, najprawdopodobniej największej od 30 lat, erupcji podmorskiego wulkanu Tunga Tonga, który zmienił kolor krajobrazów na pacyficznym archipelagu Tonga z soczyście zielonych na szare, wywołując niszczycielskie tsunami i fale uderzeniowe, które obiegły kilkukrotnie cały świat.

Obecnie aktywność wulkaniczna znów nasila się. W ciągu ostatnich kilku dni zbudziło się aż 5 wulkanów, które emitują popioły i gazy oraz wyrzucają strumienie lawy. Przyjrzyjmy się im z bliska.

Jednym z nich jest wulkan Nyiragongo położony w Demokratycznej Republice Konga w głębi Afryki. 8 miesięcy po ostatniej erupcji popiół znów zaczął opadać na okoliczne miasto Goma. Mieszkańcy obawiają się, że to zapowiedź kolejnej silnej erupcji.

W pamięci wciąż mają jego majowy wybuch, kiedy potoki lawy pozbawiły życia 32 osoby i zniszczyły setki domostw. Tym razem sytuacja wcale nie jest lepsza, ponieważ pyły wulkaniczne drażnią drogi oddechowe i mogą wywoływać ciężkie choroby.

Z kolei w Gwatemali w Ameryce Środkowej wybuchł wulkan Fuego, w lokalnym języku zwany Wulkanem Ognia, który odpowiada za jedną z najbardziej tragicznych erupcji tego wieku. 3 czerwca 2018 roku mieszanina gorących popiołów, skał i gazów zabiła 300 osób, spośród których 200 do tej pory nie udało się odnaleźć.

Tym razem pióropusz popiołów wzbił się na wysokość 4,5 kilometra, a rzeki lawy spłynęły po zboczach. Na szczęście naukowcy nie obawiają się równie potężnej erupcji. Okoliczni mieszkańcy, którzy przenieśli się z dala od wulkanu, są póki co bezpieczni.

Przebudził się też wulkan Sangay w Ekwadorze w Ameryce Południowej. Doszło w nim do silnej erupcji eksplozywnej. Popioły wzbiły się w powietrze na wysokość aż 15 kilometrów. Zdarzenie zostało uwiecznione na zdjęciach satelitarnych.

Ponownie rośnie aktywność bardzo groźnego wulkanu Taal na Filipinach. Po ponad 40 latach przebudził się on w 2020 roku i co jakiś czas daje o sobie znać w postaci emisji trujących wyziewów. Naukowcy obawiają się, że to zapowiedź większej erupcji, choć zbliża się ona wolnymi krokami.

Jeśli dojdzie do erupcji, a co za tym idzie, produkcji lawy, laharów i popiołów, strefa ewakuacji może objąć w najczarniejszym scenariuszu nawet pół miliona ludzi. Warto przy okazji podkreślić, że wulkan znajduje się zaledwie 60 kilometrów od Manili, stolicy Filipin, zamieszkiwanej przez 25 milionów osób.

Jeszcze jeden wulkan straszy mieszkańców wybrzeży Jawy i Sumatry w Indonezji. To Anak Krakatau, czyli pozostałość po wulkanie Krakatau, odpowiadającym za jedną z największych erupcji dziewiętnastego wieku.

Wulkan wyemitował popioły, które sprawiły, że wytyczono strefę zakazu zbliżania się w promieniu 2 kilometrów od krateru. Ludność pamięta jego erupcję z grudnia 2018 roku, kiedy zapadnięcie się stożka do morza wyzwoliło tsunami, które zabiło ponad 400 osób, a prawie 15 tysięcy zraniło.

Źródło: TwojaPogoda.pl / Smithsonian / USGS.

prognoza polsat news