Ludzie umierają najczęściej z powodu chorób. Jednak zaraz po nich największymi zabójcami są wojny i kataklizmy naturalne. Szacuje się, że każdego roku 1 na mniej niż 20 tysięcy osób ginie na skutek zjawisk przyrodniczych.
Zdecydowanie najbardziej zabójczym kataklizmem, o którym mówią źródła spisane w historii ludzkości, była wielka powódź, która dotknęła Chiny w 1931 roku. Nadeszła ona po kilkuletniej, intensywnej suszy. Gdy ludzie nie mogli się doczekać zbawiennych kropel wody spadających z nieba, nagle zaczęło padać i to bez żadnego zahamowania. Zima okazała się wyjątkowo śnieżna.
W górzystych regionach, gdzie źródła mają największe chińskie rzeki, wraz z nadejściem wiosny doszło do rekordowych roztopów. Poziom wód w rzekach podniósł się do krytycznego poziomu. Jednak najgorsze nadeszło latem i jesienią, kiedy we wschodnie wybrzeża Chin zaczął uderzać tajfun za tajfunem.
Tak aktywnego sezonu na te zjawiska nie było od dawna. Cyklony niosły gigantyczne ilości deszczu, które dodatkowo znacząco podnosiły poziom wód w rzekach. Ostatecznie doszło do powodzi, jakiej nigdy później nie opisano już w kronikach.
Poziom wód w Rzece Żółtej, Jangcy i Huai He przekroczył stan normalny nawet o 16 metrów. Koryta rzek powiększyły się wielokrotnie. Wiele miejscowości wyglądało niczym wyspy pośród otchłani powodzi. Fale wezbraniowe, niczym tsunami, zmiatały z powierzchni ziemi całe osady ludzkie.
Mieszkańców nie miał kto ewakuować. Opieszałość i brak kontroli władz doprowadziła do niewyobrażalnej tragedii. W ciągu kilku miesięcy w rozszalałych nurtach rzek zginęły 4 miliony ludzi, a kolejne blisko 100 milionów straciło dach nad głową i dobytek. Liczbę ofiar powiększyła klęska głodu oraz epidemie cholery i tyfusu, szerzące się na obszarach powodziowych.
Źródło: TwojaPogoda.pl / China News.