W nocy z soboty na niedzielę podczas wichury Nadia w Trójmieście porywy wiatru osiągały nawet 110 km/h, co spowodowało przypływ sztormowy i zalanie plaży. Do Klifu Orłowskiego nie sposób dojść suchą nogą. W dodatku w każdej chwili może się on ponownie osunąć.
Sądząc po wypłukaniu znacznych ilości piasku, gdy poziom morza opadnie, plaża nie wróci już w całości. Dlatego urzędnicy planują prace związane z tzw. refulacją, a więc przetransportowaniu piasku z dna morskiego na plażę, aby ją poszerzyć. Nie wiadomo jednak czy zdążą przed wakacjami.
Dodatkowo przygotowywany jest projekt trwałego zabezpieczenia tego odcinka wybrzeża przed działalnością morza w obliczu zmian klimatycznych i podnoszenia się poziomu Bałtyku. Mają zostać wzniesione progi podwodne, które ograniczą impet sztormowych fal.
Eksperci alarmują, że refulacja, jako doraźny coroczny zabieg, nie powinna być przeprowadzana przed wykonaniem podwodnych zapór, ponieważ spore nakłady finansowe wyrzucone zostaną w błoto, gdy przyjdzie kolejny sztorm.
Źródło: TwojaPogoda.pl