Wydaje się, że o burzach wiemy już wszystko. Nic bardziej mylnego. Naukowcy odkryli pioruny, które wymykają się wszelkim regułom, sprawiając, że nieustannie musimy poszerzać swoją wiedzę na temat tych niezwykle gwałtownych zjawisk.
Piorun długi na 770 kilometrów
Typowa chmura burzowa zazwyczaj ma średnicę od kilku do kilkudziesięciu kilometrów. Zaczyna być niebezpieczna, gdy pojawia się na horyzoncie i zbliża się w naszym kierunku. Podczas jej przechodzenia lepiej nie opuszczać murowanego budynku.
Meteorolodzy zawsze powtarzali, że bezpiecznie nie jest wcale wówczas, gdy niebo po burzy się przejaśni, lecz dopiero co najmniej 30 minut po ostatnim usłyszanym grzmocie. Wzięło się to stąd, że pioruny nie są idealnie proste i często mogą się wyginać lub sięgać poziomo nawet na odległość kilkudziesięciu kilometrów od brzegu chmury burzowej.
Wiemy o tym z powodu porażeń ludzi, gdy chmura burzowa, która wygenerowała piorun, znajdowała się nawet 50 kilometrów od osoby porażonej. Grom z jasnego nieba może nas tym samym dopaść nawet tam, gdzie tego się najmniej spodziewamy, przy czystym niebie.
Jednak bywają też dużo potężniejsze burze, których zasięg bywa olbrzymi. Są to tzw. mezoskalowe układy konwekcyjne (MCS), które zrzeszają dziesiątki chmur burzowych, i potrafią rozciągać na obszarze o średnicy setek kilometrów.
Właśnie podczas takich warunków atmosferycznych odnotowano najdłuższe kiedykolwiek zmierzone błyskawice. Pomiarów dokonano za pośrednictwem satelitów meteorologicznych, które stale monitorują to, co dzieje się w ziemskiej atmosferze.
Na listę nowych rekordów pogody trafiła błyskawica, która przecięła niebo nad południową częścią Stanów Zjednoczonych w dniu 29 kwietnia 2020 roku. Analiza zdjęć satelitarnych i detektorów burzowych wykazała, że w olbrzymiej chmurze burzowej, która miała ponad tysiąc kilometrów średnicy, zrodziła się wyjątkowa błyskawica.
Naukowcy wchodzący w skład Komitetu ds. Ekstremalnych Warunków Pogodowych i Klimatycznych Światowej Organizacji Meteorologicznej (WMO) uznali, że pojedynczy piorun miał aż 768 kilometrów długości. Przecinał niebo jednocześnie od Teksasu przez Luizjanę po Missisipi.
Dla porównania taka odległość dzieli w linii prostej Bieszczady z wyspą Uznam, a więc przeciwległe krańce naszego kraju, północno-zachodni z południowo-wschodnim. To niesamowite!
Błysk, który trwał 17 sekund
Rekordowa okazała się też błyskawica, która 18 czerwca 2020 roku pojawiła się nad Urugwajem i północną Argentyną. Za pomocą systemu detekcji odnotowano tam piorun, który utrzymywał się nieustannie przez 17 sekund.
Zazwyczaj błyskawice trwają zaledwie ułamek sekundy, przez co nie możemy ich uwiecznić na zdjęciach bez zastosowania dłuższego naświetlania, a tym bardziej dokładniej im się przyjrzeć.
Dlaczego więc argentyńska błyskawica była tak wyjątkowa? Okazuje się, że piorun nie uderza tylko raz, lecz ładunek elektryczny przemieszcza się z chmury do ziemi, a następnie z ziemi do chmury i tak wielokrotnie. W tym przypadku trwało to 17 sekund.
Mimo, że pioruny zazwyczaj mają kilka kilometrów długości i trwają milisekundę, to jednak są bardzo cienkie. Wypalają dziury w asfalcie lub dachach o średnicy od 2 milimetrów do 10 centymetrów. Na zdjęciach prezentują się jednak znacznie bardziej okazale.
Źródło: TwojaPogoda.pl / WMO.