Tatrzański Park Narodowy (TPN) poinformował, że około godziny 23:00 w nocy z wtorku na środę (1/2.02) z Marchwicznego Żlebu do Morskiego Oka zeszła lawina śnieżna. Masy śniegu uderzając z prędkością ponad 100 km/h połamały pokrywę lodową na popularnym akwenie.
Pracownicy Parku zwracają uwagę, że było tylko o krok od tragedii, ponieważ zaledwie kilka godzin wcześniej po lodowej tafli w tym rejonie spacerowały tłumy turystów, ignorując tablice ostrzegawcze. Gdyby lawina zeszła wcześniej, mogło być wiele ofiar.
O tym, jak może się skończyć lawina schodząca do lodowatego jeziora, dowiedzieliśmy się w miniony weekend. Wtedy lawina zeszła ze zboczy Liptowskich Kosturów do Doliny Pięciu Stawów Polskich, porywając dwie osoby.
Jedna z nich, mężczyzna, został wepchnięty przez masy śniegu do Czarnego Stawu Polskiego. Załamała się pod nim pokrywa lodowa i wpadł do bardzo zimnej wody. Przybyli na miejsce ratownicy wydobyli ciało turysty ze stawu.
Bardzo niebezpieczne miejsce
„Tu nigdy nie jest bezpiecznie... Zwały śniegu zerwały słupek z piktogramami oznaczającymi przebieg szlaku, zostały złamane płoty oraz zakryło zejście do słynnego jeziora... Niestety turyści nie czytają i nie stosują się do widniejących zakazów” - mówią pracownicy TPN.
Marchwicznym Żlebem każdej zimy schodzą lawiny śnieżne w różnych rozmiarach, zdarza się, że zabójcze. Najbardziej tragiczna stoczyła się zimą z przełomu 1931 i 1932 roku, zabijając dwóch pracowników schroniska nad Morskim Okiem, rąbiących przeręble w lodzie.
Co kilka lat lawiny są na tyle duże i docierają tak daleko, aby łamać lód na jeziorze. Największa z nich miała miejsce w lutym 2000 roku, niszcząc pas lasu szeroki na 150 metrów. Dotarła aż na stok Żabiej Grani i uszkodziła budynek schroniska.
Źródło: TwojaPogoda.pl / TPN.