FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Wiało do 200 km/h, a on musiał wyjść, aby dokonać pomiarów meteo na szczycie Śnieżki [WIDEO]

Obserwatorzy meteorologiczni nie mają łatwego życia, gdy podczas huraganowego wiatru zmuszeni są wyjść z ciepłego pomieszczenia na oślepiającą zawieję śnieżną. Zobacz, jak wyglądała ich praca na szczycie Śnieżki, gdy wiało do niemal 200 km/h.

Obserwator meteo na tarasie WOM na Śnieżce wymienia deszczomierz. Fot. IMGW-PIB.
Obserwator meteo na tarasie WOM na Śnieżce wymienia deszczomierz. Fot. IMGW-PIB.

W niedzielę (30.01) najbardziej wietrznym miejscem w Polsce, gdzie prowadzi się stałe pomiary meteorologiczne, był szczyt Śnieżki, najwyższej góry w Karkonoszach i zarazem Sudetach. Pojedynczy poryw osiągnął tam niemal 200 km/h.

W charakterystycznych spodkach obserwatorium meteorologicznego IMGW dyżurowało dwóch obserwatorów, którzy musieli się zmierzyć z prawdziwym huraganem, który wzniecał oślepiającą zawieję i zamieć śnieżną.

Chociaż większość pomiarów jest wykonywana automatycznie przez specjalistyczne urządzenia znajdujące się na dachu budynku, to jednak niektóre z nich, jak np. pomiary wysokości pokrywy śnieżnej i sumy opadów, trzeba wykonać fizycznie, wychodząc na taras.

Jak dowiadujemy się z nagrania, obserwator wyszedł po pluwiometr (deszczomierz) przy ekstremalnych warunkach pogodowych. Średnia prędkość wiatru dochodziła do 145 km/h, a porywy nawet do 180 km/h. Tak silny wiatr jest w stanie zdmuchnąć człowieka.

Krążące po sieci opowieści, że obserwatorzy, aby dokonać pomiarów podczas huraganowego wiatru asekurują się linami, są jak najbardziej prawdziwe. Dzisiejsza wichura to pikuś w porównaniu z tymi najbardziej potężnymi, w trakcie których wielokrotnie porywy wiatru dochodziły na Śnieżce do 300 km/h.

Dotychczas udało się odnotować dokładnie 288 km/h. Na tej wartości kończy się skala na urządzeniach pomiarowych, które ulegają uszkodzeniu lub też zniszczeniu, a odczyt danych jest niemożliwy. Średnio na tle roku wieje 5-krotnie mocniej niż w większości miejscowości położonych na nizinach.

Dyżur obserwatora trwa 2 tygodnie

Śnieżka to najwyższa góra Karkonoszy i zarazem Sudetów. Codziennością jest porywisty wiatr, niski pułap chmur, a co za tym idzie mgła, a zimą także oblodzenie i bardzo niskie temperatury. Obserwator pracuje przez 2 tygodnie, a następnie ma 2 tygodnie wolnego.

W trakcie półmiesięcznego pobytu w obserwatorium na Śnieżce pełni 12-godzinne dyżury, podczas których co godzinę dokonuje odczytu aktualnych pomiarów z urządzeń, także tych znajdujących się na dachu budynku. Lęk wysokości nie wchodzi w grę. Trzeba zachować ostrożność, bo nie trudno się poślizgnąć na lodzie, a wówczas tragedia jest gotowa.

To jedna z najbardziej chmurnych, mglistych, zimnych, deszczowych i śnieżnych lokalizacji. Szczyt tonie w chmurach, lub jak kto woli we mgle, średnio przez 310 dni w roku. Z kolei śnieg zalega przez 127 dni. Gruba warstwa szadzi pokrywa urządzenia pomiarowe przez ponad 180 dni w roku. Walka z lodem i przeszywającym ziąbem jest najtrudniejsza.

W przerwie między kolejnymi obserwacjami pogody pracownicy, zazwyczaj pracujący dwójkami, muszą znaleźć coś, co nie pozwoli im się nudzić, gdy za oknami niczego nie widać z powodu zawiei lub mgły. Trzeba być kreatywnym, inaczej praca marzeń może się zmienić w horror.

Obserwatorzy w wolnym czasie chodzą po górach, robią zdjęcia, szusują na nartach i odwiedzają bliskich. Tak, tak, bo na życie rodzinne raczej nie mają czasu. Większość obserwatorów meteo ze Śnieżki nie ma swojej drugiej połówki, a staż pracy u najstarszych obserwatorów sięga przeszło 40 lat.

Fot. TwojaPogoda.pl

To praca wymagająca, niczym szychta w latarni morskiej. W środku lata szczyt Śnieżki roi się od turystów, jednak w środku zimy nie ma wokół żywej duszy. Piękne widoki za oknami wynagradzają wszelkie trudności tej pracy.

Śnieżka to wyjątkowe miejsce

Obserwatorium Wysokogórskie na Śnieżce spełnia niezwykle ważną funkcję. Dzięki niemu ratownicy górscy wiedzą jaka pogoda panuje w Karkonoszach, na jej podstawie ustanawiane jest także zagrożenie lawinowe.

Ze względu na położenie stacji pomiarowej, a więc na pograniczu Polski i Czech, można badać zjawiska pogodowe, które od naszego sąsiada przesuwają się w naszym kierunku. Pierwszą stacją pogodową na drodze stref opadów opuszczających Czechy jest właśnie ta na Śnieżce. Dopiero później opady docierają do pozostałych regionów południowo-zachodniej części Polski.

Fot. TwojaPogoda.pl

Jeśli nie mamy danych ze Śnieżki, nie możemy szczegółowo przewiedzieć tego, co zdarzy się na Dolnym Śląsku. Szczególnie niebezpieczne jest to podczas zagrożenia powodziowego, kiedy bardzo wydajne opadowo układy niżowe docierają do nas z południa Europy.

Historia obserwacji pogody na Śnieżce sięga 1824 roku. Jednak dane spisywano wtedy jedynie periodycznie. Dopiero od 5 lipca 1900 roku pomiary były prowadzone w miarę stale, później jednak z przerwami m.in. z powodu I i II Wojny Światowej.

Od 16 lipca 1945 roku pomiarów dokonywali meteorolodzy z polskiego Instytutu Hydrologiczno-Meteorologicznego (IHM). W styczniu 1975 roku pracę rozpoczęło Obserwatorium Wysokogórskie na Śnieżce w nowym budynku, który swój kształt zachował do dzisiaj.

Do 23 października 1976 roku pomiary prowadzono równolegle w nowym i starym budynku, aż wreszcie stare obserwatorium wyłączono z użytkowania, a w 1989 roku jego budynek rozebrano. Stacja meteorologiczna mieści się na dachu górnego dysku.

W 1991 roku z czeskiej strony szczytu na polską przeniesiono automatyczną stację meteorologiczną. W 2011 roku doszło do katastrofy budowlanej na skutek której stacja na dachu obserwatorium przez jakiś czas nie działała.

Od 16 grudnia 2013 roku funkcjonuje już trzecia stacja, tym razem pierwsza czeska. Nie obyło się bez problemów, bo podczas Świąt stacja wysiadła, wcześniej pokazując minus 73 stopnie. Mamy nadzieję, że teraz będzie z górki, a dane będą nam służyć, np. do celów porównawczych.

Źródło: TwojaPogoda.pl / IMGW.

prognoza polsat news