Morze Bałtyckie to jeden wielki magazyn ciepła, który, jak każdy duży akwen, bardzo powoli reaguje na zmiany temperatury powietrza. Mija zazwyczaj kilka tygodni, zanim arktyczne powietrze powoduje jego ochłodzenie.
Temperatura wody osiąga 4 stopnie na plusie, tymczasem powietrza spada nocami i o porankach poniżej zera. Napływ arktycznej masy powietrza spowodował gwałtowne parowanie wody w jej warstwie powierzchniowej.
Pojawiła się tzw. mgła z wyparowania (nazywana też dymieniem morza), która unosi się, zasilając formujące się na skutek dużego pionowego zróżnicowania temperatury, chmury kłębiasto-deszczowe Cumulonimbus. W tych chmurach, znanych nam z letnich burz, następuje przemiana dużych ilości skraplającej się pary wodnej w kryształki lodowe.
Tworzą się olbrzymie ilości płatków śniegu, które gnane wiatrem w kierunku wybrzeża, opadają w postaci śnieżyc. W najbardziej śnieżnej, centralnej części wybrzeża, spadło dotychczas nawet 10-15 cm białego puchu. Plaże prezentują się przepięknie.
To właśnie dzięki temu zjawisku, nazywanemu „efektem morza” na Pomorze potrafi w ciągu 1-2 dni spaść nawet pół metra śniegu. Zdarza się, że śnieżycom towarzyszą pioruny z donośnymi grzmotami. Mówimy wówczas o tzw. burzy śnieżnej. Może ona w krótkim czasie skutecznie sparaliżować życie niejednego miasta.
Chmury śniegowe nie zapuszczają się zbyt daleko w głąb lądu, ponieważ ich paliwem jest para wodna unosząca się nad ciepłymi wodami Bałtyku, więc, gdy tracą z nią kontakt, zaczynają dosłownie wyparowywać.
Źródło: TwojaPogoda.pl