Mija 30. rocznica gigantycznej erupcji wulkanu Pinatubo na Filipinach, drugiej największej na świecie w ubiegłym wieku. Słup popiołów sięgnął rekordowej wysokości aż 35 kilometrów, rozprzestrzeniając się wraz z prądami strumieniowymi po całej półkuli.
Do stratosfery wyemitowanych zostało wtedy 5 kilometrów sześciennych materiałów wulkanicznych oraz 20 milionów ton dwutlenku siarki, który spowodował przejściowe ochłodzenie klimatu o pół stopnia.
Esta nube monstruosa que crece de pronto sobre las Filipinas no es una tormenta. Es el #Pinatubo, que acaba de entrar en erupción.
— Víctor M. González (@gdvictorm) November 30, 2021
Este volcán generó una erupción en 1991 que logró alterar ligeramente el clima de la Tierra un par de años. Impresiona verlo funcionar de nuevo. pic.twitter.com/RqEqDfz1hy
Nic dziwnego, że mieszkańcy okolicznych miejscowości obawiają się powtórki z tamtych dramatycznych wydarzeń. Już na początku roku doszło do całej serii wstrząsów, po której naukowcy podnieśli stopień ryzyka ze strony wulkanu.
O tym, że wulkan jest niebezpieczny i może zaskoczyć w najmniej oczekiwanym momencie, przekonaliśmy się we wtorek (30.11), gdy doszło do niespodziewanej erupcji freatycznej, gdy gorąca magma spotkała się z wodą deszczową.
30 years from its last eruption, Mt. Pinatubo is now in its active status emitting ash clouds reaching approximately 30,000 feet!
— Regel Asuero (@rkasuero) November 30, 2021
Image CTTO: Capt. Aljess Lasmarias pic.twitter.com/Zz20PjmgJf
W powietrze na wysokość 13 kilometrów wyrzucona została nie tylko para wodna, ale też rozdrobniony materiał piroklastyczny. Z powodu niskiego pułapu chmur erupcja pozostała przez pewien czas niezauważona aż do momentu, gdy pióropusz skroplonej pary wodnej wzniósł się ponad zwartą pokrywę chmur.
Filipińska służba wulkanologiczna Phivolcs poinformowała, że biorąc pod uwagę bardzo niską aktywność sejsmiczną i niski rozproszony strumień wulkanicznego dwutlenku węgla, zmierzony w jeziorze kraterowym, a także wysoki poziom infradźwięków nad energią sejsmiczną uwolnioną przez erupcję, zdarzenie to było zapewne spowodowane płytkimi procesami hydrotermalnymi.
Obecnie erupcja jest celem analiz, zarówno naziemnych, jak i satelitarnych. Naukowcy monitorują wulkan i ich zadaniem będzie określenie, jak doszło do wybuchu i jak może się on w dalszym czasie rozwinąć.
Wszyscy mają nadzieję, że nie dojdzie do powtórki sprzed 30 lat. Zginęło wówczas 740 osób, uszkodzonych zostało 75 tysięcy domów, a 8 tysięcy całkowicie zniszczonych. Bezpośrednio lub pośrednio ucierpiało 2 miliony mieszkańców, a straty materialne sięgnęły prawie pół miliarda dolarów.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Phivolcs.