Świat staje w obliczu kryzysu energetycznego, który ma wiele źródeł. Jednym z nich jest ekologiczna rewolucja, ale swoje dokładają też klęski żywiołowe, które utrudniają wydobycie paliw kopalnych i windują ich ceny.
W Chinach największe w spisanej historii powodzie szaleją w Shanxi, prowincji odpowiedzialnej za około jedną trzecią dostaw węgla w całym Państwie Środka. Żywioł zniszczył 17 tysięcy budynków i dotknął już 1,7 miliona mieszkańców, odbierając im dach nad głową i dobytek życia.
Ulewy i powodzie w znacznym stopniu wstrzymały wydobycie, co doprowadziło do masowych przerw w dostawach energii elektrycznej do milionów gospodarstw domowych i zakładów pracy. Ceny węgla wykorzystywanego w elektrowniach osiągnęły rekordowe wartości.
Z kolei w Indiach, drugim najliczniejszym kraju świata, kończą się zapasy węgla. W wielu regionach kraju wprowadzane są nawet kilkunastogodzinne przerwy w dostawach prądu, które zmusiły mieszkańców do ulicznych protestów.
Sytuacja pogarsza się z każdym dniem i niebawem z kryzysem energetycznym zmierzyć się będzie musiała także stolica, Nowe Delhi. Tegoroczny aktywny monsun, za sprawą ulewnych deszczy i powodzi, utrudniał przesył węgla z kopalń do elektrowni.
Nie bez znaczenia jest też rozruch przemysłu po osłabnięciu pandemii. Nagle surowce zaczęły być potrzebne w dużych ilościach, których nie było, z powodu źle zarządzanych rezerw krajowych. Liczono na pomoc ze strony energii odnawialnej, ale się przeliczono.
Kryzys energetyczny w Europie
Również w wielu europejskich krajach zaczyna brakować węgla i gazu. Władze zwlekały z ich zakupem aż ceny spadną, ale te wciąż szybują. Najpoważniejsza sytuacja ma miejsce w Belgii i Holandii, gdzie większość magazynów gazu jest wypełnionych tylko w połowie, a niektóre nawet tylko w 30 procentach.
Na energii odnawialnej przejechali się też Niemcy. Według danych Instytutu Fraunhofera we wrześniu u naszego zachodniego sąsiada z węgla kamiennego i brunatnego wyprodukowano więcej energii niż z odnawialnych źródeł energii, w tym z farm wiatrowych i solarnych oraz biomasy.
Z samego węgla brunatnego powstało aż dwukrotnie więcej energii niż z wiatraków. Przyczyną był stabilny wyż atmosferyczny, który przyniósł najsuchszy wrzesień od wielu lat, ale również bardzo mało wietrzną aurę, która uziemiła farmy wiatrowe.
Pogoda na zimę może niepokoić
Jeszcze kilka tygodni temu wszystkie modele prognostyczne największych instytutów meteorologicznych na świecie jak jeden mąż wieszczyły łagodną zimę. Jednak zaczęło się to zmieniać. Prognoza amerykańskiego Krajowego Urzędu ds. Oceanów i Atmosfery (NOAA) wskazuje dla naszego regionu Europy na temperaturę w grudniu w normie, a w północnych regionach poniżej normy.
Jeszcze mniej optymistyczna jest najnowsza prognoza IMGW-PIB, z której wynika, że wszystkie zimowe miesiące miną pod znakiem średniej temperatury na poziomie normy, a na południu kraju w styczniu będzie poniżej normy, co oznacza większe mrozy niż zazwyczaj.
Temperatura w normie i poniżej normy, po bardzo wielu łagodnych zimach, które zapisały się jako bardzo ciepłe, a nawet ekstremalnie ciepłe, oznacza, że będzie tak jak dawniej, a więc z mrozem i śniegiem. Ostatnią zimę ze średnią temperaturą na poziomie poniżej normy mieliśmy dawno temu, bo na przełomie 2012 i 2013 roku.
Zdążyliśmy zapomnieć, co to znaczy długotrwały mróz i duże ilości śniegu. Przyzwyczailiśmy się do nowej normy, czyli tej, która wieloletnią normą nie jest. Deszcz zamiast śniegu i plusy zamiast minusów na termometrach to nie jest normalna polska zima.
Nie bądźmy więc zaskoczeni, jeśli tegoroczna zima nadejdzie szybciej niż zwykle i będzie surowsza niż wiele poprzednich. Przy rosnących cenach węgla, gazu i prądu, które nie wiadomo, kiedy się zatrzymają, czekać nas może naprawdę trudny okres.
Zgniły wyż może nas zmrozić
Oby nas nie nawiedził tzw. zgniły wyż, którego długotrwałe zaleganie nad Europą oznacza bezwietrzną, mroźną i pochmurną pogodę. W takich warunkach nie mamy co liczyć na energię z paneli słonecznych i wiatraków.
Wysokie ceny paliw mogą oznaczać, że wielu Polaków, zwłaszcza tych ubogich, nie będzie miało czym palić w piecu, by się ogrzać. Dogrzewanie gazem i prądem też będzie uderzać po kieszeni. Z kolei ceny benzyny będą nas zmuszać do ograniczania mobilności.
Źródło: TwojaPogoda.pl