Dotychczas popioły i strumienie lawy wydobywały się z otworów otwierających się licznie na północnych krańcach pasma wulkanicznego Cumbre Vieja. W poniedziałek (27.09) stało się jednak coś niezwykłego. Erupcja nagle się nasiliła, po czym ustała, by po kilku godzinach znów się uaktywnić.
Wulkan zaczął emitować fale grawitacyjne, zaś wydobywająca się lawa stała się bardziej płynna, a jej czoło dotarło do oceanu. W wyniku tego procesu emitowanych są duże ilości toksycznych gazów i substancji. Unosząc się do atmosfery, mogą one wywoływać niebezpieczne dla środowiska naturalnego i infrastruktury kwaśne deszcze.
Jednocześnie znacząco zwiększyła się aktywność sejsmiczna, jednak nie w pierwotnej lokalizacji, lecz znacznie dalej na południe kompleksu wulkanicznego. Jeśli wstrząsy, których ogniska znajdują się 10-15 kilometrów pod powierzchnią ziemi, oznaczają intruzję lawy, to jest się czego obawiać.
Mogłoby się to skończyć otwieraniem się szczelin i spływającymi potokami lawy w kolejnych miejscowościach, położonych do 10 kilometrów dalej na południe od tych, które zostały już ewakuowane i są z każdą godziną dom po domu, pochłaniane przez strumienie lawy.
Dotychczasowe skutki pierwszej erupcji wulkanicznej na wyspie La Palma od równo 50 lat, są niezwykle kosztowne i mogą sięgać setek tysięcy euro, o ile nie ponad miliarda euro. Ewakuowano już 5 tysięcy mieszkańców. Bez dachu nad głową pozostaje pół tysiąca rodzin.
Dwa jęzory lawy spływające ze zboczy wulkanicznych w kierunku Atlantyku, najbardziej dotknęły miejscowość Todoque. Słynna świątynia Św. Piusa X, najstarsza na wyspie La Palma, została zrujnowana przez ścianę lawy. Zniszczonych jest też ponad pół tysiąca zabudowań i 20 kilometrów dróg.
Un manto de ceniza cubre #SantaCruzdeLaPalma. Las mascarillas, las gafas y la protección de la piel son imprescindibles para protegerse de la lluvia de ceniza y piroclastos procedente del #VolcándeLaPalma
— RTVC (@RTVCes) September 27, 2021
"Nunca hasta ahora había caído así"@BDCanariasTV #RTVCconLaPalma pic.twitter.com/j7EJ89cZNG
Po tym, gdy miejscowe lotnisko zostało zamknięte z powodu opadów gęstego popiołu, wielu mieszkańców zagrożonej części wyspy postanowiło brać nogi za pas, obawiając się, że gdy sytuacja pogorszy się, zostaną na wyspie uwięzieni. Tysiące ludzi koczuje na lotnisku lub odpłynęło na sąsiednie wyspy statkami.
Źródło: TwojaPogoda.pl / RTVC.