FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Lucyfer będzie pierwszym, ale nie ostatnim. Meteorolodzy chcą nadawać nazwy falom upałów. Po co?

Wyż imieniem Lycyfer sprzed kilku tygodni był pierwszym, ale nie ostatnim, któremu nadano imię związane z falą piekielnych upałów zalewających południową Europę. Meteorolodzy chcą nazywać skrajny żar, podobnie jak tropikalne huragany. Tylko po co?

Fot. Pixabay.
Fot. Pixabay.

Czy nadawanie imion huraganom czy orkanom ma w ogóle sens? Okazuje się, że tak, ponieważ ważne wydarzenia w naszym życiu lepiej są zapamiętywane, jeśli otrzymają nazwę. O wiele prościej jest sobie przypomnieć, co działo się podczas Ksawerego, aniżeli co miało miejsce w grudniu 2013 roku podczas jakiejś tam wichury, jakich przecież jest wiele.

Czasem zdarza się, że przełomowe zjawiska pogodowe zapadają nam tak głęboko w pamięć, że czas dzielony jest np. na ten sprzed powodzi z 1997 roku i ten po powodzi. Ksawery zmienił oblicze orkanów w Polsce. Nauczyliśmy się łączyć zagrożenie z imieniem, co sprzyjać będzie ujednoliceniu danej nazwy i samego zjawiska, zarówno w wymiarze społecznym, jak i medialnym.

Z tego właśnie powodu, ale również uporządkowania danych przełomowych zjawisk w archiwach meteorologicznych, nadaje się imiona tropikalnym cyklonom. W Europie nazwy otrzymują wszystkie ośrodki niskiego i wysokiego ciśnienia.

Greccy meteorolodzy postanowili nazywać również fale upałów, które tego lata dały się im we znaki w największym stopniu w spisanej historii. Nigdy nie było tak gorąco, a ogień nie szalał na tak wielką skalę. Aby zwrócić większą uwagę społeczną na ten fakt, upały otrzymają imiona.

Pierwszym z nich był Lucyfer, a dokładniej wyż atmosferyczny, który przyniósł kilka tygodni temu w krajach basenu Morza Śródziemnego największą falę upałów dziejach współczesnej meteorologii. Temperatura w Grecji sięgnęła 47 stopni, a we Włoszech nawet 49 stopni w cieniu.

Upał zmienił raje turystyczne w beczkę prochu. W Grecji blisko 600 pożarów wybuchło w ciągu tylko tygodnia. Pochłonęły one znaczne obszary, trawiły domy i zmusiły wielu ludzi do natychmiastowej ewakuacji, m.in. na Eubei, drugiej co do wielkości wyspie w kraju.

Klimatolodzy są zdania, że to, co spotkało mieszkańców i turystów na południu kontynentu, jest zaledwie przedsmakiem tego, co czeka ich za 20-30 lat, kiedy tak piekielne fale żaru będą codziennością. Upały są cichym zabójcą, ponieważ nie od razu powodują zgony, jak powodzie czy nawałnice.

Liczba ich ofiar rośnie powoli, ale systematycznie na tle wielu kolejnych dni utrzymywania się upałów. Najwięcej przedwczesnych zgonów przegrzania i odwodnienia organizmu notuje się u samego kresu żaru, w jego ostatnim dniu, gdy organizm ludzki jest najbardziej wyczerpany.

Aby zwiększyć wrażliwość społeczną na osoby najbardziej narażone na skrajnie wysokie temperatury, a także na zagrożenie wynikające z pożarów, okresy największych upałów i związanego z nimi ryzyka pożarowego, będą otrzymywać nazwy. Jakie? Tego jeszcze nie wiadomo.

Źródło: TwojaPogoda.pl / The Guardian.

prognoza polsat news