FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Odcięci od świata, tygodniami bez prądu. Tysiące żołnierzy przeczesuje Luizjanę po uderzeniu huraganu

Tysiące żołnierzy przeczesuje zniszczone przez huragan Ida obszary południowej Luizjany, gdzie wielu mieszkańców jest odciętych od świata przez powodzie, a przywracanie prądu może potrwać nawet całymi tygodniami. Bilans żywiołu stale rośnie.

Fot. Pixabay.
Fot. Pixabay.

Huragan Ida uderzył w niedzielę (29.08) w te same regiony, które zrównał z ziemią 16 lat temu Huragan Katrina. Trzeba podkreślić, że Ida w momencie wejścia na ląd była silniejsza od Katriny pod względem prędkości wiatru, a to oznacza, że szkody mogą być jeszcze poważniejsze niż wtedy.

Na szczęście warte 15 miliardów dolarów zapory powodziowe, które nie wytrzymały Katriny, tym razem uchroniły Nowy Orlean przed katastrofą. Tysiące ludzi przeżyło, choć znajdowało się w bezpośrednim zagrożeniu. Niestety, główna linia energetyczna została przerwana i miasto w całości zostało odcięte od prądu.

Przywracanie dostaw energii dla przeszło miliona odbiorców może zająć jeszcze przynajmniej kilka dni, ale na terenach poza miejskich, bezpośrednio w miejscu uderzenia oka huraganu, infrastruktura energetyczna jest zniszczona na tyle, że jej odtwarzanie potrwa nawet kilka tygodni. Do napraw skierowano 25 tysięcy osób.

Mieszkańcy, którzy nie zdecydowali się na ewakuację, również nie mogą liczyć na rychłą pomoc. Ratownicy dotrą do nich z opóźnieniem, ponieważ wiele dróg jest zalanych i uszkodzonych, a przez to nieprzejezdnych. Opadanie wód powodziowych potrwa.

Szacuje się, że odciętych od świata w swych uszkodzonych domach, pozbawionych prądu, mogą znajdować się tysiące ludzi. Władze ostrzegały, że jeśli nie ewakuują się one przed uderzeniem huraganu do noclegowni, nie będą mogły liczyć na szybki ratunek. Odmawiając opuszczenia zagrożonych terenów byli tego świadomi.

Wraz z odejściem huraganu w kierunku środkowo-wschodnich regionów USA, rozpoczęło się wielkie sprzątanie. Na tereny dotknięte żywiołem skierowano ponad 5 tysięcy żołnierzy Gwardii Narodowej. Ich zadaniem będzie przeczesywanie zniszczonych miejscowości w poszukiwaniu ofiar, a także pomoc poszkodowanym mieszkańcom i zabezpieczanie ich dobytku.

Żołnierze działać będą nie tylko na wybrzeżach najbardziej dotkniętej huraganem Luizjany, ale również w sąsiednich stanach, w tym w Alabamie, Missisipi i Teksasie. Szkody materialne są rozległe i zapewne będą sięgać miliardów dolarów.

Szkody poczyniła nie tylko powódź opadowa, którą spowodowały ulewne deszcze, w trakcie których spadło tyle deszczu, ile na nasze miejscowości przez większą część roku, ale również powódź sztormowa, ponieważ poziom morza podniósł się o 3-4 metry, a na rzece Missisipi, która wezbrała o 2,5 metra, utworzyła się cofka.

Dzieła zniszczenia dopełnił huraganowy wiatr, który wiał ze stałą prędkością do 240 km/h, a w porywach do niemal 300 km/h. Łamał i wyrywał z korzeniami drzewa, rujnował zabudowania oraz wykręcał słupy energetyczne niczym mokrą szmatę. Powrót do normalności zajmie całe miesiące, a miejscami nawet lata, podobnie jak miało to miejsce po Katrinie.

Źródło: TwojaPogoda.pl / WAFB.

prognoza polsat news