Oczy amerykańskich meteorologów z zaniepokojeniem są skierowanie ku formacji burzowej, która w ciągu najbliższych kilkudziesięciu godzin przekształci się w szósty od początku tego roku tropikalny cyklon. Zgodnie z przygotowaną na ten sezon listą, otrzyma imię Fred.
Obecnie burza znajduje się na wschód od Małych Antyli i nikomu nie zagraża, jednak szybko może się to zmienić, ponieważ najnowsze prognozy wskazują jednoznacznie, że przyszły cyklon zacznie wędrować na północny zachód w kierunku największych wysp Karaibów.
Najpierw cyklon Fred dotrze nad Portoryko, później nad Dominikanę i Haiti, a następnie nad Kubę i Florydę, po czym może wtargnąć nad gorące wody Zatoki Meksykańskiej i dotrzeć do jej północnych wybrzeży. Nie można wykluczyć, że po drodze przeobrazi się w groźny huragan. Sezon na te zjawiska zaczyna właśnie wkraczać w doroczne apogeum.
Co więcej, ma być on aktywniejszy niż zwykle. Potwierdzeniem tego są ostatnie modyfikacje prognoz, które zwiększyły liczbę spodziewanych cyklonów. Do końca listopada, kiedy sezon się skończy, ma w sumie narodzić się od 15 do 21 nazwanych cyklonów, w tym od 7 do 10 huraganów, spośród których od 3 do 5 będą miały co najmniej trzecią kategorię w 5-stopniowej skali.
W najczarniejszym scenariuszu może więc narodzić się o 5-6 cyklonów więcej niż wynosi norma wieloletnia, w tym o 3 więcej huraganów i 2 więcej superhuraganów. Wpływ na taki rozwój sytuacji miałby mieć rozwój słabej anomalii La Niña.
Dotychczas narodziło się zaledwie 5 cyklonów, które okazały się słabe i nie spowodowały bardzo poważnych szkód. W najbliższych tygodniach należy oczekiwać znaczącego pogorszenia się pogody na Karaibach oraz południu i południowym wschodzie USA, gdzie cyklonów będzie docierać znacznie więcej.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NOAA / NHC.