Orbita Ziemi wokół Słońca nie jest idealnie okrągła, jak niegdyś myślano, lecz kształtem jest zbliżona do elipsy. W dodatku Słońce wcale nie jest położone w jej idealnym środku. To sprawia, że odległość naszej planety od najbliższej nam gwiazdy nieustannie się zmienia.
Są dwa dni w roku, gdy Błękitna Planeta znajduje się w skrajnych punktach tej orbity, w aphelium (najdalej od Słońca) oraz w peryhelium (najbliżej Słońca). W tym pierwszym miejscu znajdowaliśmy się minionej nocy z poniedziałku na wtorek (5/6.07).
6 minut po wybiciu północy planeta Ziemia znalazła się najdalej od Słońca podczas swej corocznej, ciągłej wędrówki wokół naszej dziennej gwiazdy. Oba ciała niebieskie dzieliła wówczas odległość 152,100,533 kilometrów. Byliśmy o całe 3,752 kilometry bliżej niż w czasie ubiegłorocznego aphelium. Dla porównania średnia odległość wynosi 149,597,870 kilometrów. Taką odległość przebylibyśmy podróżując w linii prostej między Gdańskiem a Zakopanem ponad 266 tysięcy razy.
Co więcej, Ziemia znajdując się w punkcie aphelium, na swej orbicie wokół Słońca, zawsze przemieszcza się z najmniejszą prędkością, która wynosi obecnie 103 tysiące kilometrów na godzinę. Gdyby nasze pociągi poruszały się tak szybko, to drogę z Gdańska do Zakopanego pokonalibyśmy w zaledwie 20 sekund.
Błędne jest więc przekonanie, że Ziemia najbliżej Słońca znajduje się w środku lata. Otóż mamy na świecie jednocześnie dwie pory roku, na półkuli północnej panuje teraz astronomiczne lato, a na południowej jest zima. Nie jest to jednak skutek eliptycznego kształtu orbity, lecz nachylenia osi Ziemi względem płaszczyzny orbity pod kątem 23,5 stopnia.
To właśnie dlatego, gdy Ziemia jest pochylona półkulą północną w stronę Słońca, u nas mamy lato. Jest jeszcze jeden wynikający z tego plus, a mianowicie astronomiczne lato jest dzięki temu dłuższe od zimy o około 5 dni. Na półkuli południowej to zima jest dłuższa od lata. Ma to jednak wyłącznie wymiar astronomiczny, a nie pogodowy.
Z kolei najbliżej Słońca znajdujemy się na początku stycznia, a więc w okresie zimowym. W najbardziej bliskim momencie, czyli 2 stycznia o godzinie 14:51, od Słońca dzieliło nas 147 milionów kilometrów. Odległość między Ziemią a Słońcem była wówczas o 3 procent mniejsza niż obecnie.
Oznacza to, że każdej doby będziemy przybliżać się do naszej gwiazdy o kilka tysięcy kilometrów, zaś w ciągu pół roku będzie to już całe 5 milionów kilometrów. Jednak odległość od Słońca przez cały rok w skali astronomicznej niewiele się zmienia i ma to znikomy wpływ na temperaturę panującą na naszej planecie.
W 90 procentach ma na nią wpływ długość dnia, kąt padania promieni słonecznych oraz masy powietrza, dzięki którym jest albo cieplej, albo też zimniej. Trzeba jednak zauważyć, że jest jednak 3-procentowa różnica w wielkości tarczy słonecznej, gdyż latem Słońce jest minimalnie mniejsze od tego widocznego zimą, właśnie z powodu dzielącej nas odległości.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.