W nocy z 15 na 16 lipca 2018 roku w rejonie Krynicy-Zdroju w Beskidzie Sądeckim doszło do dwóch słabych wstrząsów. Ich epicentrum zlokalizowane było 2 kilometry na południowy zachód od Tylicza, pod górą Bradowiec, gdzie znajduje się stacja narciarska Tylicz.
Według Instytutu Geofizyki, pierwszy wstrząs miał magnitudę M2.9 i wystąpił o godzinie 23:19, a drugi magnitudę M2.7 i wystąpił o 3:54. Ten, kto nie spał podczas pierwszego wstrząsu, z pewnością go poczuł, bo drżały ściany i szyby w oknach, z regałów spadały lżejsze przedmioty. Jak Was wtedy informowaliśmy, nie było poważnych szkód.
O te niecodzienne wstrząsy zapytaliśmy sejsmologa dr hab. Pawła Wiejacza.
Wstrząsy w Krynicy są zjawiskiem bardzo rzadkim, ale jednak zdarzyły już w przeszłości, więc dla geologów nie są niczym nowym?
Paweł Wiejacz: Wstrząsy koło Krynicy zostały po raz pierwszy odnotowane w nocy z 28 na 29 czerwca 1992 roku. Traf chciał że byłem wtedy na urlopie w Wysowej. W nocy przewrócił się plecak, wydawało się że dobrze oparty o ścianę. Rano zaś wielkie poruszenie w całej miejscowości.
Zatelefonowałem do Instytutu Geofizyki PAN (wtedy jeszcze nie było telefonów komórkowych) czy mam przerwać urlop i zbierać dane makrosejsmiczne, ale ówczesny kierownik sejsmologii, prof. Niewiadomski, odmówił. Powiedział, że od zbierania danych makrosejsmicznych są osoby, które mają to w obowiązkach. A ja nie miałem.
Co wynikało z zebranych danych?
Paweł Wiejacz: Ja kontynuowałem urlop, a sondaż makrosejsmiczny Instytut wykonał po miesiącu, kiedy ludzie albo zapomnieli jak naprawdę było, albo podkoloryzowali sztucznie. Powodem opóźnienia był urlop osób, które zbieranie danych makrosejsmicznych miały w obowiązkach.
Ten sondaż dał zaskakujące wyniki, bo jak interpretować opowieści że przyczyną wstrząsów był gniew czarownicy, do której rzekomo powrócił z więzienia mąż, który się nad nią podobno znęcał? Pani czarownica podobno mieszkała w Blechnarce. W każdym razie te dane makrosejsmiczne bardziej przypominały bajki.
Tamtej nocy wstrząsów było w sumie 7, z tego 2 największe, 2 nieco mniejsze i 3 małe. Epicentrum wyznaczono bardziej na czuja, bo stacje sejsmiczne były daleko (najbliższa w Niedzicy, ok. 80 km) i źle ułożone przestrzennie (wszystkie na zachód, północny zachód i południowy zachód), a dane makrosejsmiczne były wątpliwej jakości.
Opracowanie tych wstrząsów kokosiło się, aż 1 marca 1993 wystąpiła powtórka. Tym razem były 3 wstrząsy, w tym jeden duży, większy od tych z 1992 roku. Wtedy zebrano dane i wyznaczono że epicentrum było w rejonie miejscowości Izby, ok. 15 km na wschód od Krynicy. Przyjęto że dla wstrząsów z 1992 roku było tak samo, bo zapisy na stacjach były bardzo podobne.
Mechanizm ogniska wyszedł zgodny z kierunkiem nasunięcia na Pienińskim Pasie Skałkowym (który w rejonie Krynicy nie jest widoczny na powierzchni, ale przebiega mniej więcej w rejonie granicy PL-SK). Głębokość pasowała do tej strefy. Wyszło więc na to, że doszło do uwolnienia jakichś reliktowych naprężeń w czasów piętrzenia Karpat.
Można rzec, że na jakimś odcinku rzędu 2-3 kilometrów długości Karpaty urosły o kilkadziesiąt centymetrów, o ile warstwy bliższe powierzchni ziemi nie zakumulowały jakoś tego niedużego przesunięcia (mogą je dawkować stopniowo jako tzw. proces pełzania "creep" przez bliżej nieokreślony okres czasu, nawet kilkadziesiąt lat).
Tym razem Beskid Sądecki też urósł o kilkadziesiąt centymetrów?
Paweł Wiejacz: Ze względu na niewielką siłę tych wstrząsów, raczej kilkanaście. To by wykazała analiza spektralna, ale ja się cudów nie spodziewam i wynik poniżej 10 cm jak i powyżej 50 cm byłby zaskoczeniem. A i to lokalnie, bo oprócz wielkości przesunięcia jest też i obszar na którym się ono odbywa. Przy zjawiskach o magnitudzie 2.7 czy 2.9 typowy rozmiar ogniska to jakieś 300, może 400 metrów. Zaledwie.
Co się działo tam na tle ostatniego ćwierćwiecza?
Paweł Wiejacz: Od 1993 roku w rejonie Krynicy była cisza. Nie pomogło nawet rozstawienie tymczasowych stacji w ramach projektu Monitoringu Sejsmicznego Obszaru Polski (lata 2005-2010) w tym rejonie. Nie zarejestrowano niczego, oprócz sygnałów pochodzących od kamieniołomów.
Kiedy projekt zakończono, pojawiły się słabiutkie wstrząsy w rejonie miejscowości Ropa, odnotowane tylko przez 2 stacje sejsmiczne, zbyt mało, aby lokalizować, a wstrząsy były na tyle słabe, że nikt ich nie odczuł. Niewykluczone że te zjawiska mogły mieć związek ze zbiornikiem wodnym Klimkówka na rzece Ropie, ale to są tylko spekulacje.
v
I tak było sobie aż do 2018 roku. Aktywność sejsmiczna w rejonie Krynicy jest niewielka nawet w porównaniu z aktywnością sejsmiczną na Podhalu, gdzie działa stacja w Niedzicy, wsparta kilkoma stacjami tymczasowymi, które rejestrują nawet kilkadziesiąt zjawisk rocznie, choć rzadko które jest na tyle silne, aby było wyczuwalne przez ludzi.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Instytut Geofizyki.