Sezon urlopowy w tym roku rozpoczął się wcześniej. Aby uniknąć tłumów Polacy ruszyli nad morze już z początkiem czerwca. Pogoda dopisuje jak mało kiedy. Tak, jak zapewnialiśmy, wybrzeże jest najsłoneczniejszym i najsuchszym miejscem w kraju.
Jednak do pełni szczęścia brakuje jeszcze nieco wyższej temperatury, przekraczającej 20 stopni w cieniu. Niestety, od kilku dni plaże są najzimniejszym miejscem w Polsce, zimniejszym nawet od Zakopanego. Termometry pokazują tam co najwyżej 16-18 stopni.
Dla porównania na pozostałym obszarze jest przeważnie powyżej 25 stopni, a w centrum i na zachodzie nawet do 28 stopni. Dlaczego w bałtyckich kurortach jest o całe 10 stopni zimniej? Okazuje się, że mimo gorącego powietrza nad Polską, wiatr wieje nie z południa, lecz z północy.
Północny kierunek oznacza nad Bałtykiem bryzę morską, która skutecznie chłodzi powietrze i je nawilża. W ten sposób ogranicza wzrost temperatury. W poniedziałek (7.06) w tym samym czasie, gdy w Świnoujściu było zaledwie 20 stopni, to w niedalekim Szczecinie aż 28 stopni.
Podobnie było niemal wzdłuż całego wybrzeża, gdy na plażach termometry pokazywały o 10 stopni mniej niż w głębi lądu. Nawet na Podhalu odnotowano 21-22 stopnie. Na szczęście nie jest bardzo zimno, bo zdarzało się, że w większości regionów mieliśmy upał, a na wybrzeżu tylko 15 stopni.
Sytuacja utrzyma się, póki wiatr nie zmieni kierunku z północnego na południowy, a bryza morska przejdzie w lądową. Niestety, do końca tygodnia wiatr będzie z północy, a temperatura nie przekroczy 20 stopni. Cieplej zrobi się najwcześniej na początku przyszłego tygodnia.
To zjawisko nie jest niczym nadzwyczajnym. Bałtyckie plaże latem są zwykle najchłodniejszym miejscem w Polsce właśnie z powodu działalności północnego wiatru. Bryza przynosi orzeźwienie plażowiczom, jednak aby było przyjemnie powinny być przynajmniej 22-23 stopnie.
Źródło: TwojaPogoda.pl