Lima to wyjątkowa stolica. Jej mieszkańcy od 60 lat nie doświadczyli burzy. W ostatnich dniach to się zmieniło. O poranku niebo nieoczekiwanie się zachmurzyło, zmieniając barwę z błękitnej na szarą. Nad miasto nadciągnęła chmura burzowa Cumulonimbus.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że stało się to po raz pierwszy od 1961 roku. Mieszkańcy nie mogli uwierzyć w to, co widzieli. Błyskawice przecinały niebo, jedna za drugą. Grzmoty zerwały na równe nogi wszystkich tych, którzy postanowili sobie dłużej pospać.
Relámpagos y lluvia en Lima (porque ahora si puedo decir que es lluvia). Eso es nuevo ⚡ ☔ pic.twitter.com/RvUFdOaH9v
— Oh Boy ∞ (@Ataque_Verbal) May 24, 2021
Niektórzy wzięli grzmoty za wybuchające bomby, za zamach terrorystyczny. Zdziwieni byli też meteorolodzy, którzy z zapartym tchem obserwowali zadziwiające zjawisko, które miało miejsce nad ich głowami.
Okazuje się, że burze nad Limą przechodzą niezwykle rzadko za sprawą Prądu Peruwiańskiego, który płynie z południa na północ wzdłuż zachodniego wybrzeża Ameryki Południowej. Powoduje on wysuszanie i ochładzanie klimatu wybrzeża przyczyniając się do pustynnienia.
To właśnie z jego powodu powstały liczne pustynie, w tym słynna Atakama, gdzie deszcz pada raz na wiele lat. Aby mogła powstać chmura burzowa, powietrze musi być wilgotne i niestabilne, jednak nad Limą jest ono dokładnie przeciwne, chłodne i stabilne.
Zmieniło się to w ostatnich dniach, gdy nad regionem utworzył się niż atmosferyczny. Zaburzył on przepływ powietrza, wprowadził niestabilność, w której zaczęły się piętrzyć chmury burzowe. Jedna z nich dotarła nad Limę i sprawiła, że większość mieszkańców ujrzała burzę pierwszy raz w życiu.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Peruvian Times.