Władze miasta Goma, w afrykańskiej Demokratycznej Republice Konga, zarządziły natychmiastową ewakuację tysięcy mieszkańców w obliczu zbliżającej się kolejnej erupcji wulkanu Nyiragongo. Do pierwszej doszło przed tygodniem.
Wówczas rwące potoki lawy przemierzyły ponad 15 kilometrów i dotarły do północnych dzielnic miasta niszcząc tysiąc domów. Niestety, zginęły 32 osoby, a ponad 100 dzieci zaginęło, gdy mieszkańcy rzucili się do ucieczki.
Od kilku dni wulkan jest spokojniejszy, ale częste i silne wstrząsy, które tworzą olbrzymie zapadliska, uświadamiają, że to tylko cisza przed burzą. Badania wykazały, że magma przemieszcza się od wulkanu aż pod jezioro Kiwu, nad brzegiem którego położona jest Goma zamieszkiwana przez ponad 600 tysięcy ludzi.
W każdej chwili dwutlenek węgla wydobywający się spod powierzchni jeziora może dotrzeć nad miasto i zadusić mieszkańców. Jest to bezbarwny i bezwonny gaz, dlatego nikt go nie zauważy do czasu, aż zacznie odbierać ludziom i zwierzętom tlen.
Do podobnego zdarzenia doszło najpierw w 1984 roku nad jeziorem Monoun w Kamerunie, gdzie dwutlenkiem węgla śmiertelnie zatruło się 37 osób, a następnie 2 lata później, gdy nad jeziorem Nyos, również w Kamerunie, chmura CO2 spowodowała błyskawiczną śmierć przeszło 1700 osób.
Nic więc dziwnego, że tysiące mieszkańców w panice próbuje jak najszybciej opuścić Gomę. Ewakuowani są przyjmowani w miejscowościach oddalonych o ok. 20 kilometrów. Pogłębia się kryzys humanitarny, ponieważ brakuje żywności, wody pitnej i lekarstw. W każdej chwili może wybuchnąć epidemia.
Goma nigdy nie powinna być zamieszkana
Wulkan Nyiragongo budzi się średnio co 20 lat, za każdym razem stanowiąc bardzo poważne zagrożenie dla mieszkańców oddalonego od zaledwie kilkanaście kilometrów miasta Goma. Podczas jego poprzedniej erupcji w 2002 roku zginęło 245 osób, które zadusiły się dwutlenkiem węgla i zginęły w zrujnowanych przez lawę domach.
Bez dachu nad głową było 120 tysięcy osób. Lawa pokryła wówczas 13 procent powierzchni miasta. Od tego czasu populacja Gomy gwałtownie wzrosła z 200 tysięcy do aż ponad 600 tysięcy. Naukowcy ostrzegali, aby nie osiedlać się w tym bardzo niespokojnym miejscu.
Setkom tysięcy mieszkańców zagrażają nie tylko erupcje wulkanu, ale też trzęsienia ziemi, które im towarzyszą. Niektóre są na tyle silne, że powodują uszkodzenia budynków, dróg i wszelkiej infrastruktury.
Goma może podzielić los miasta Plymouth, jedynej na świecie niezamieszkanej stolicy położonej na wyspie Montserrat, jednego z karaibskich terytoriów zamorskich Wielkiej Brytanii. W 1994 roku doszło tam do potężnej erupcji wulkanicznej.
Budynki zostały zasypane popiołem nawet na wysokość kilku metrów. Zginęło 19 osób, a 10 tysięcy musiało opuścić Montserrat i przenieść się na sąsiednie wyspy. Miasto w oka mgnieniu wyludniło się, a władze ustanowiły strefę zamkniętą dla kogokolwiek.
Źródło: TwojaPogoda.pl