Ustanie pierwszej od 42 lat erupcji wulkanu La Soufriere na wyspie Saint Vincent na Karaibach, wcale nie rozwiązało problemów tysięcy okolicznych mieszkańców. Olbrzymie ilości popiołów wciąż pokrywa znaczną część wyspy.
Na dodatek rozpoczęła się właśnie półroczna pora deszczowa, i to od razu z kopyta. Na stoki wulkaniczne padają ulewy, które sprawiają, że materiał wyrzucony przez wulkan zmienia się w tzw. lahary. Błotne lawiny stwarzają zagrożenie dla mieszkańców okolic cieków wodnych.
Szczególnie niebezpieczne są powodzie błyskawiczne niosące toksyczny popiół. Wylewające rzeki zanieczyszczają glebę, uprawy i ujęcia wody pitnej. Zrujnowanych jest wiele budynków, w tym domów, z których ewakuowano wiele rodzin. Sytuacja jest dramatyczna i nie należy liczyć na jej rychłą poprawę.
Krajobrazy przypominają powierzchnię Księżyca. Dotychczas soczyście zielona wyspa przybrała po erupcji szarą barwę. W wiele regionów Saint Vincent ludzie nie wrócą przez całe pokolenie, bo ziemia nie nadaje się już pod uprawę i zamieszkanie.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NEMO.