Od kilku lat głośno jest o strefie subdukcji Cascadia, która w przeszłości była odpowiedzialna za katastrofalne trzęsienia ziemi na zachodnim wybrzeżu Ameryki Północnej. W ostatnich latach obszar ten nawiedziły największe serie wstrząsów od dłuższego czasu, które spędzają sen z powiek tamtejszym mieszkańcom.
Naukowy twierdzą, że nie jest to jeszcze żelazny dowód na to, że lada chwila nastąpi gigantyczne trzęsienie, jednak należy mieć na uwadze to, że region ten jest w stanie wygenerować katastrofalne trzęsienie, które zdarzy się prędzej czy później.
Mieszkańcy najbardziej zagrożonego obszaru, położonego na zachodnich wybrzeżach Kanady, a zwłaszcza na tamtejszych wyspach, są od lat przygotowywani na mega wstrząs. Dlatego też zaleca się im gromadzenie żywności na bieżąco na kolejne 72 godziny. Są też poinstruowani, gdzie się bezpiecznie schronić, gdy nadejdzie tsunami.
Strefa subdukcji Cascadia spędza sen z powiek badaczom, ponieważ w obszarze jej oddziaływania znajdują się największe miasta pełne milionów ludzi. Dlatego przeprowadzili nowe symulacje skutków kolejnego wstrząsu, a ich wyniki zjeżyły im włosy na głowach.
Do ostatniego wstrząsu wzdłuż zachodniego wybrzeża Ameryki Północnej doszło u wybrzeży amerykańskiego stanu Oregon w dniu 27 stycznia 1700 roku. Trzęsienie miało siłę około M9.0, a więc zaliczało się do najpotężniejszych, jakie nawiedziły naszą planetę. Ziemia pękła na dystansie aż tysiąca kilometrów, jednocześnie osuwając się nawet o 20 metrów.
Część wybrzeża, na odcinku od północnej Kalifornii po południową Kolumbię Brytyjską, zapadła się do Pacyfiku. Powstałe wówczas tsunami (jego symulację możecie zobaczyć na poniższym nagraniu) o wysokości kilkudziesięciu metrów, rozeszło się po całym oceanie, po wielu godzinach docierając do Hawajów, Australii i Japonii.
Naukowcy zwracają uwagę, że wstrząsy zdarzają się tam z dużą regularnością, na podstawie czego można prognozować moment wystąpienia kolejnego trzęsienia. Wcześniej trzęsienia pojawiały się co około 400-500 lat, jednak dwa poprzednie wystąpiły w odstępie zaledwie 300 lat.
Jeśli najbliższy też wpisze się w tę regułę, to należy się go spodziewać niemal lada chwila. Nikt nie potrafi podać dokładnej daty wystąpienia wstrząsu, ponieważ strefa subdukcji Cascadia, odpowiedzialna za kataklizm, wciąż jest słabo zbadana.
Najbardziej interesujące naukowców miejsce znajduje się około 130 kilometrów na zachód od wybrzeży Oregonu. Powstają tam olbrzymie naprężenia w skałach, z powodu nacierania na siebie niewielkiej płyty Juan de Fuca oraz olbrzymiej płyty półnoamerykańskiej. Naprężenia te co jakiś czas są uwalniane, a dla wszystkich przebywających na powierzchni ziemi, okazują się opłakane.
Zgodnie z symulacjami prawdopodobieństwo wstrząsu o sile M8.2 w ciągu następnych 50 lat wynosi 37 procent, z kolei wstrząsu przekraczającego M9.0 sięga 10-15 procent. Geolodzy są zdania, że mieszkańcy wybrzeża nie są przygotowani na skutki tego kataklizmu.
Niewyobrażalne szkody poczyniłby już sam wstrząs, obracając w gruzy większość zabudowań, w tak dużych miastach, jak Seattle, Vancouver i Portland. Jednak nie tylko wstrząs byłby niszczycielski. Osunięcie wybrzeża o około 10 metrów wyzwoliłoby tsunami o wysokości od 25 do 30 metrów, pogłębiając zniszczenia, a także docierając do San Francisco czy Los Angeles.
Symulacje mówią, że w najłagodniejszym scenariuszu mogłoby zginąć 10 tysięcy ludzi, milion osób stracić dach nad głową, pilnych dostaw żywności i wody potrzebowałyby 2 miliony mieszkańców, a straty materialne mogłyby sięgnąć 80 miliardów dolarów.
Dlatego też badacze stwierdzają wprost, oczekujmy nieoczekiwanego i bądźmy przygotowani na najgorsze, bo przyroda często zsyła zjawiska o sile, która bywa wprost niewyobrażalna. W dzisiejszym świecie powiązań gospodarczych, tego typu zdarzenia mogą się okazać rujnujące, nie tylko dla jednego kraju, a pokłosie trzęsienia ziemi i tsunami w Kalifornii, Oregonie czy Japonii może być odczuwane na całym świecie. Warto o tym pamiętać.
Źródło: TwojaPogoda.pl / USGS.