Pierwsza połowa kwietnia zawiodła nas, ponieważ bardziej przypominała marzec, i to w tym najgorszym wydaniu. Było zimno, mokro, wietrznie i ponuro. Do tej pory nic się nie zmieniło i szybko się nie zmieni.
Druga połowa miesiąca nie przyniesie większych zmian. Choć nieznacznie ociepli się, to jednak nadal będzie padać, wiać i ziębić. Jeśli kwiecień miałby się skończyć w tej chwili, to zapisałby się jako najzimniejszy od 24 lat, czyli od 1997 roku.
Średnia temperatura powietrza na terenie kraju wynosi prawie 1,5 stopnia poniżej normy wieloletniej. Zdecydowanie najzimniej jest na zachodzie i krańcach południowych, gdzie odchylenie temperatury przekracza 2 stopnie poniżej normy.
Zachód i południe należą również do najbardziej wilgotnych regionów. Miejscami spadło już ponad 50 litrów wody na metr kwadratowy ziemi, czyli więcej niż powinno przez cały miesiąc, a przed nami kolejne obfite opady, zarówno deszczu, jak i śniegu.
A jak ze słoneczkiem? Dotychczas najbardziej pochmurno było na Pomorzu, Warmii i terenach górzystych południowej Polski, gdzie usłonecznienie okazało się o połowę mniejsze niż na najbardziej pogodnej Lubelszczyźnie.
Jeśli nałożyć na siebie największe odchylenie temperatury od normy, największe opady i najmniejsze usłonecznienie, to tym najbardziej nieprzyjemnym regionem w kraju okaże się, pomijając góry, zachodnie Pomorze. Tamtejsi mieszkańcy mają zdecydowanie najwięcej powodów, aby narzekać na aurę w kwietniu. Dodajmy, że przed rokiem mieliśmy najzimniejszy maj od 29 lat.
Źródło: TwojaPogoda.pl