Zdjęcie, które opublikowała Amerykańska Służba Geologiczna (USGS) zostało wykonane 11 października 1969 roku u wybrzeży Hawaii, największej wyspy z archipelagu Hawajów, przez naukowców badających erupcję tamtejszego wulkanu Kilauea.
W maju 1969 roku rozpoczęła się erupcja jednego z jego stożków, o nazwie Mauna Ulu, który produkował lawę aż do lipca 1974 roku. To była najdłuższa i najbardziej produktywna erupcja tego wulkanu na tle ostatnich 2200 lat. Wulkan uwolnił aż 350 milionów metrów sześciennych materiału.
Lawa zazwyczaj jest na tyle rzadka, aby zmieniać się w rzeki, które po stokach wulkanu spływają do Pacyfiku. Jednak w przypadku Mauna Ulu wydobywająca się z krateru lawa była gęsta i lepka, co zawdzięczała małym ilościom gazów i niedużemu ciśnieniu, które nie były w stanie doprowadzić do gwałtownego wybuchu i tym samym wyrzutu lawy.
W kraterze utworzyła się wówczas kopuła lawowa, która podczas kolejnej, silniejszej erupcji, wytrysnęła niczym fontanna. W chwili jej uwiecznienia przez naukowców miała między 50 a 75 metrów średnicy i temperaturę ponad tysiąca stopni.
Jest to zjawisko nieczęste, jednak zdarzało się już obserwować dużo większe lawowe bańki, osiągające nawet pół kilometra średnicy. Jednak zazwyczaj są one mniejsze i mają od 10 do 100 metrów.
Erupcja krateru Mauna Ulu była podziwiana przez turystów ze specjalnej platformy z widokiem na jezioro lawy, kipiące w kraterze wulkanicznym. Ze względu na dostępność terenu, 5-letnia erupcja była najbardziej widowiskową w historii osadnictwa na Hawajach - poinformowała Amerykańska Służba Geologiczna (USGS).
Zdjęcie znalazło się w internecie po raz pierwszy, dlatego wywołało mnóstwo emocji, zarówno wśród internautów, jak i naukowców zajmujących się badaniem wulkanów. Kopuła lawy rozpala wyobraźnię, i choć wygląda, jak coś nadprzyrodzonego, to jednak po raz kolejny okazuje się, że przyroda skrywa przed nami jeszcze nie jedno cudo.
Źródło: TwojaPogoda.pl / USGS.