Wydaje nam się, że o śniegu wiemy już wszystko. Jednak, jak się okazuje, niektóre procesy, które w nim zachodzą, skrywane są głęboko w lodowcach. Naukowcy je badający starają się wyjaśnić to, co dotychczas pozostawało zagadką.
Jedno z pytań, najczęściej zadawane przez turystów odwiedzających obszary polarne, dotyczy niezwykłej barwy gór lodowych. Nie są one zupełnie białe, mimo, że składają się ze śniegu i lodu. Co sprawia, że przybierają one nierzeczywistą barwę błękitną?
To długotrwały i skomplikowany proces, który zaczyna się, gdy pada śnieg. Z czasem pod wpływem wahań temperatury między plusami a minusami i promieniowania słonecznego płatki śniegu, które w swej doskonałej postaci wyglądają jak sześcioramienne gwiazdki, zmieniają się w okrągłe bryłki, nazywane fachowo śniegiem gruboziarnistym.
Te lodowe kulki na skutek roztapiania się i zamarzania łączą się ze sobą, zwiększając swoje rozmiary. Wówczas powstaje firn, czyli pośrednia forma między śniegiem i lodem. Zawarte w nich pęcherzyki powietrza wypychane są na zewnątrz, gdy na ów lód firnowy naciska, z coraz większą wagą, przyrastająca powyżej pokrywa śnieżna.
Gęstość lodu systematycznie wzrasta, przez co pochłania on jedynie światło koloru czerwonego i żółtego, o największej długości fali, a niebieskie już nie. Zaczyna się ono odbijać, rozpraszać i barwić ten stary lód na niezwykły błękitny kolor.
Im głębszy błękit, tym starszy jest lód. Na przykład na Grenlandii formowanie się takiego lodu może trwać nawet kilkaset lat. Gdy lodowce szelfowe cielą się, czyli rozpadają na części, do morza uwalniane są góry lodowe, których ściany są zbudowane z tego wiekowego lodu.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.