Sinabung to wulkan, który po raz pierwszy we współczesności dał o sobie znać w 2010 roku, kiedy zbudził się z trwającego 400 lat uśpienia. Od tego czasu periodycznie wyrzuca z siebie pióropusze popiołów, lawę, kamienie i gazy.
Obecna erupcja jest najbardziej intensywną od sierpnia ubiegłego roku. Chmura popiołów sięgnęła wysokości 12 kilometrów, a więc pogranicza troposfery i stratosfery. Zaczęła się rozprzestrzeniać poziomo na odległość wielu kilometrów.
Po stokach wulkanicznych schodzą lawiny piroklastyczne pełne kamieni, gazów rozgrzanych do przeszło tysiąca stopni oraz popiołów i pyłów. Dlatego też wytyczono strefę zamkniętą w promieniu 5 kilometrów od wulkanicznego krateru.
Sinabung w ciągu 11 lat pozbawił życia kilkadziesiąt osób. Ludzie ginęli zaduszeni przez popioły oraz płonęli żywcem, gdy nie zdążali uciec przed potokami piroklastycznymi. Mieszkańcy z niepokojem obserwują górę, obawiając się powtórki z tych dramatycznych wydarzeń.
Niektóre rodziny tak często musiały opuszczać swoje domy, że zdecydowały się na stałe przeprowadzić w odleglejszy region. Naukowcy nie potrafią określić, kiedy wulkan uspokoi się i czy erupcje będą jeszcze silniejsze, czy przeciwnie.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Smithsonian / Jakarta News.