W niedzielę (28.02) o poranku mieszkańców północnych podnóży wulkanu Etna na włoskiej Sycylii, zamiast słońca, powitał deszcz kamieni wyrzucanych z kraterów. To tylko krok od spadania bomb wulkanicznych, które mogą być skrajnie niebezpieczne.
Stanowią one fragmenty zastygłej lawy oraz skał budujących wulkaniczny krater. Te największe głazy mogą mieć rozmiary samochodu. Nic więc dziwnego, że mieszkańcy z coraz większym zaniepokojeniem spoglądają na gniewną Etnę.
O tym, jak groźne mogą być kamienie wyrzucane przez wulkan, przekonała się ekipa filmowa z brytyjskiej telewizji BBC, która 4 lata temu znalazła się nad jednym z kraterów akurat w momencie erupcji. 10 osób zostało rannych, 6 z nich trafiło do szpitala, głównie z obrażeniami głowy.
Wulkan od połowy lutego pluje lawą nawet na wysokość kilometra, a popiołami na wiele kilometrów. W zależności od kierunku i prędkości wiatru pył rozwiewany jest co jakiś czas w kierunku Katanii, największego miasta w regionie.
Władze zamykają lotnisko, ponieważ pył może uszkodzić silniki samolotów. Potoki lawy spływają coraz niżej, a naukowcy ostrzegają, że sytuacja jest daleka od stabilnej, w dodatku może się wciąż pogarszać. Wszyscy mają nadzieję, że nie dojdzie do potężnej erupcji, ale jest ona bardzo prawdopodobna.
Źródło: TwojaPogoda.pl