Szwedzi z powodu tęgich mrozów zmuszeni są uruchomić rezerwową elektrownię w Karlshamn na olej opałowy, który uważany jest za brudne paliwo, z którego kraj ten chciał zrezygnować na rzecz energii odnawialnej. Sroga zima rewiduje jednak zbyt pochopne decyzje podjęte pod naciskiem ekologów.
Jak czytamy na łamach gazety Dagens Nyheter, szef szwedzkiego operatora sieci przesyłowej Svenskakraftnat (SVK) twierdzi, że Szwecja w ostatnich latach zainwestowała w energetykę wiatrową i latem sprzedaje nadwyżkę zielonej energii, ale zimą pojawia się problem.
W najmroźniejsze dni i noce padają rekordy zapotrzebowania na moc, której nie sposób pobrać z siłowni wiatrowych, ponieważ mrozom towarzyszy wyż atmosferyczny, podczas którego wiatr jest bardzo słaby lub panuje cisza atmosferyczna.
Fot. TwojaPogoda.plWiatraki stają się wówczas bezużyteczne. Według szefa SVK wraz z ograniczeniem energetyki jądrowej, Szwecja stała się bardziej zależna od paliw kopalnych. Efektem jest podjęcie decyzji o zakupie węgla i oleju opałowego z Polski, Niemiec lub Litwy.
Nie brakuje głosów, że Szwecja może znaleźć się w kropce, gdy nie będzie w stanie wyprodukować dostatecznych ilości energii, aby zapewnić w zimie wszystkim mieszkańcom ciepło. Ostatnie rekordowo łagodne zimy sprawiły, że władze były pewne, że tak już pozostanie. Pogoda spłatała im jedna figla.
Fot. Pixabay.W efekcie zamknięto, jak się okazało przedwcześnie, pod koniec 2020 roku reaktor jądrowy R1, a w 2019 rektor R2. W dodatku na producentów energii jądrowej nałożono wysokie podatki. To zaskakujące, ponieważ energia jądrowa uważana jest za jedną z najbardziej przyjaznych środowisku.
Teraz okazuje się, że przejście wyłącznie na zieloną energię odbija się Szwedom czkawką. Zamiast ogrzewać się ekologicznie, kupują węgiel i olej, tym samym zwiększając emisję dwutlenku węgla, a co za tym idzie, nasilając globalne ocieplenie i zmiany klimatyczne.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Dagens Nyheter / Polsat News.