Już co najmniej 70 domów spłonęło w wyniku pożarów buszu, które błyskawicznie rozprzestrzeniane są przez porywisty wiatr. Perth, największe miasto zachodniej Australii, od kilku dni spowite jest duszącym dymem.
Unoszące się w powietrzu pyły przysłaniają Słońce, a załamujące się na nich promienie świetlne barwią niebo na złowieszczy pomarańczowy kolor. Krajobrazy przypominają sceny z filmu katastroficznego.
Władze nakazują kolejnym osiedlom, położonym na przedmieściach Perth, natychmiastową ewakuację. Kto nie posłucha, może spłonąć żywcem. Do walki żywiołem skierowano już przeszło 200 strażaków, jednak ściana ognia pozostaje poza wszelką kontrolą.
200+ firefighters are still working tirelessly in extreme terrain & conditions at the Wooroloo #bushfire. Erratic fire behaviour fanned by strong winds continues to challenge crews on the frontline who are protecting what they can & putting containment lines in place. #perthfires pic.twitter.com/7NUTLz0IWU
— DFES (@dfes_wa) February 2, 2021
Sezon pożarowy w Australii trwa, ale póki co, z powodu obfitych opadów deszczu, jest spokojniejszy niż przed rokiem. Epicentrum ognisk są teraz okolice Perth. Nadzieję stanowią deszcze, które spodziewane są w weekend (6-7.02), które mogą pomóc strażakom w opanowaniu żywiołu.
Źródło: TwojaPogoda.pl / ABC.