W naszej prognozie na środę i czwartek (3-4.02) pojawiło się nawet 10 stopni ciepła miejscami na Śląsku i Ziemi Lubuskiej. Niektórzy czytelnicy uznali, że tak wysokie temperatury nie są możliwe o tej porze roku w naszym kraju. Czy mają rację?
Choć wydaje się nam, że mieszkamy w klimacie polarnym, bo przez większą część roku jest zimno, to jednak w rzeczywistości pogodą w Polsce rządzi klimat umiarkowany ciepły, który zapewnia nas w bardzo skrajne oblicza aury. Bywa, że luty jest lodowaty i śnieżny, a innym razem przypomina wczesną wiosnę.
Mimo, iż bieżąca zima przynosi śnieg i mróz, to jednak aż tak surowa, jak te sprzed lat, nie jest. Zdecydowana większość z nas chciałaby o niej zapomnieć i cieszyć się już radosną wiosną, równie ciepłą, jak przed rokiem. Musimy się jednak uzbroić w cierpliwość, bo nie od razu zrobi się ciepło.
Statystyka klimatyczna mówi nam jednoznacznie, że z każdym kolejnym tygodniem lutego średnia temperatura powietrza powinna rosnąć, ale nie oznacza to wcale, że nie czekają nas jeszcze siarczyste mrozy.
Jednak końcówka miesiąca powinna być dużo cieplejsza. Czy wówczas będzie równie przyjemnie, co podczas najcieplejszego lutego, który miał miejsce w 1990 roku? Przypominając sobie ostatnią dekadę tego miesiąca, można się wprost rozmarzyć.
Lute z powiewami wiosny
Temperatury w całym kraju przekraczały 15 stopni, nawet w zwykle najzimniejszych regionach. 21 lutego 1990 roku w Suwałkach zmierzono 15 stopni, w Białymstoku 16 stopni, w Krakowie 19 stopni, a we Wrocławiu, w Legnicy i Jeleniej Górze nawet 20 stopni.
Rekordowe ciepło utrzymywało się przez kilka dni, po czym osiągnęło kolejne apogeum 25 lutego. W Warszawie odnotowano wtedy 17 stopni, w Opolu i Katowicach 19 stopni, w Krakowie 20 stopni, a w Tarnowie nawet 21 stopni. To były najcieplejsze dni lutego w dziejach polskiej meteorologii.
Zdarzyły się one podczas poprzedniej najbardziej łagodnej zimy, przynajmniej od końca osiemnastego wieku, którą pobiła dopiero ubiegła zima. Jakby tego było mało, to tamten luty również okazał się najcieplejszym w historii, ponieważ średnia miesięczna temperatura ogólnokrajowa była wyższa od normy o przeszło 5,5 stopnia, a na Suwalszczyźnie, polskim biegunie zimna, nawet o 8 stopni!
Pogodą rządziły atlantyckie niże, które dostarczały nam wyjątkowe ciepło przez całą zimę, zapewniły nam też nadzwyczaj wczesną wiosnę. Powtórkę, choć w nieco łagodniejszym wydaniu, mieliśmy 5 lat temu. Luty zapisał się wówczas najcieplej od 14 lat. Jednak najcieplejszy luty ostatnich 18 lat mieliśmy przed rokiem.
Bardziej przypominał marzec, a nawet kwiecień, aniżeli ostatni miesiąc zimy. Z powodu wysokich temperatur na każdym kroku można się było natknąć na oznaki wczesnej wiosny, od kwitnących kwiatów przez bazie i pąki na drzewach po śpiewające ptaki i latające owady.
Mieliśmy całe mnóstwo ciepłych dni, podczas których na południu kraju, w podmuchach halnego, temperatura przekraczała w cieniu 15 stopni. Poza regionami północno-wschodnimi maksymalnie odnotowano kilkanaście stopni powyżej zera. Najwyższą temperaturę zmierzono 17 lutego w Słubicach w woj. lubuskim, gdzie było 17,8 stopnia.
Lute bywały też lodowate
Ciepło to jednak tylko jedno z oblicz lutego. Miesiąc ten bywał też bardzo zimny i śnieżny, bowiem właśnie wtedy notujemy najczęściej największe ilości białego puchu, które przez całą zimę się kumulują. Najmroźniejszy luty w 240-letniej historii pomiarów wystąpił w 1929 roku. Średnia temperatura miesięczna była aż o ponad 12 stopni niższa od tej, którą dzisiaj uznajemy za normę.
Temperatura w Kotlinie Żywieckiej spadła co najmniej do minus 41 stopni. Taką wartość udało się odnotować. Jednak poza stacjami meteo mogło być jeszcze zimniej. W kotlinach górskich temperatura spadła zapewne w okolice minus 50 stopni. W zamian, z powodu napływu powietrza arktycznego, było przeważnie słonecznie i bez opadów.
Lodowato było też w 1956 i 1963 roku. Tymczasem najzimniejszy luty ostatniego ćwierćwiecza mieliśmy całkiem niedawno, bo w 2012 roku. Na początku miesiąca przeżyliśmy największą falę mrozów od 1986 roku. Ostatecznie średnia temperatura miesięczna w skali ogólnokrajowej była niższa od normy o ponad 5 stopni.
Jednak jeszcze mroźniejszych lutych doświadczaliśmy przed połową dwudziestego wieku, a zwłaszcza w okresie tzw. małej epoki lodowej. Zdarzało się, że tęgi mróz trzymał przez cały miesiąc, a przy tym leżało mnóstwo śniegu. O nadejściu wiosny nikt nawet nie myślał.
Luty 2018 roku był pierwszym zimnym i zarazem najzimniejszym od 6 lat, mimo, że wiosna okazała się niemal rekordowo ciepła. Rok później luty był tylko nieznacznie chłodniejszy od wyjątkowo ciepłego z 2016 roku. Ubiegłoroczny luty był ponownie nadzwyczaj łagodny.
Nic dziwnego, że mamy nadzieję, że tegoroczny luty będzie równie ciepły. Niewielu pogniewałoby się, gdyby wiosna miała się u nas zjawić miesiąc wcześniej. Niestety, prognozy sezonowe nie są zbyt optymistyczne. Luty w północnej połowie kraju zapowiada się mroźnie, jedynie na południu będzie ciepły.
Źródło: TwojaPogoda.pl / IMGW.