Polska w dalszym ciągu znajduje się między wyżem ze wschodu a niżami z zachodu. Bardzo mocno wieje nie dlatego, że ciśnienie się mocno waha, bo jest dość stabilne, lecz na niewielkim obszarze mamy jego bardzo duże zróżnicowanie.
W tym samym czasie, gdy na zachodzie kraju barometry pokazują 1008 hPa, to na północnym wschodzie ciśnienie sięga aż 1022 hPa. To właśnie jest przyczyna bardzo silnego wiatru wiejącego z kierunku południowo-wschodniego.
Jego porywy w ostatnich dniach dochodziły przeważnie do 50-60 km/h, jednak lokalnie wiało jeszcze mocniej, do 70-80 km/h, na terenach górzystych do 90 km/h, a wysoko w górach powyżej 150 km/h, więc z siłą huraganu.
ZOBACZ: Halny wywołuje chorobę fenową
Wiatr potęguje uczucie zimna, zwłaszcza, gdy temperatura spada w pobliże zera. Przy porywach dochodzących do 50 km/h temperatura odczuwalna potrafi być nawet o kilka stopni niższa od wskazań termometrów. Stąd marzną nam policzki i nos.
Strażacy dotychczas kilkaset razy wyjeżdżali, aby usuwać z dróg i chodników połamane gałęzie oraz zabezpieczać uszkodzone lub zerwane dachy. Kilka tysięcy odbiorców zostało pozbawionych prądu.
Kiedy przestanie wiać?
Dobra wiadomość jest taka, że największe natężenie wiatru mamy już za sobą. Nie oznacza to jednak, że nadal nie będzie wiać bardzo mocno. We wtorek i w środę (8-9.12) południowo-wschodni wiatr będzie dochodzić przeważnie do 40-50 km/h, a lokalnie do 60 km/h.
Znacznie bardziej osłabnie dopiero w czwartek (10.12), kiedy jego prędkość w porywach spadnie do 30-40 km/h. Jednak żeby przestał nam dokuczać musimy cierpliwie poczekać aż do piątku (11.12). Wtedy jego średnia prędkość nie przekroczy 5-10 km/h, a porywy 15-20 km/h.
Silny wiatr ma zarówno swoje dobre, jak i złe strony. O tych nieprzyjemnych możemy się przekonać na własnej skórze, jednak trzeba pamiętać, że póki wieje mocno, to oczyszcza powietrze z niebezpiecznego smogu.
Źródło: TwojaPogoda.pl