Pogoda bywa bardzo niesprawiedliwa. Po raz kolejny przekonamy się o tym w najbliższych dniach, gdy znajdziemy się na pograniczu rozrastającego się pogodnego wyżu znad Bałkanów i mokrych frontów związanych z niżami znad Skandynawii.
Te układy atmosferyczne podzielą Polskę na dwie strefy. W północnej połowie kraju utrzyma się pogoda pochmurna z niewielkimi przejaśnieniami. Wciąż możliwe są tam przelotne opady deszczu lub mżawki, a także silniejszy wiatr.
W południowej połowie kraju spodziewamy się diametralnie innej aury. Tam bałkański wyż przyniesie większe rozpogodzenia aż do bezchmurnego nieba, którego miejscami nie widziano już od dawna. Poprawa pogody nastąpi począwszy od wtorku (24.11).
Jest nadzieja, że poza Śląskiem i Małopolską, rozpogodzenia dotrą do centrum, a więc będą się nimi mogli cieszyć także mieszkańcy Wielkopolski, Ziemi Łódzkiej i Mazowsza, ale nie wszyscy. Tam słońce będzie limitowane, ograniczone jedynie do niektórych miejscowości.
Dokuczliwość niskich warstwowych chmur Stratus o tej porze roku jest taka, że w sąsiadujących ze sobą powiatach aura może się całkowicie różnić. W jednym będzie pogodnie, a w drugim pochmurno. Kluczowe będzie m.in. ukształtowanie terenu, ale też lokalne warunki atmosferyczne.
W południowych województwach, gdzie zza chmur wyjrzy słońce, trzeba się liczyć z większymi wahaniami temperatury. Noce i poranki będą mroźne, a popołudnia cieplejsze. Wcześnie rano będzie się pojawiać gęste mgły radiacyjne, które mogą ograniczać widoczność do 50-100 metrów, a na mrozie osadzać szadź.
Taki podział na pogodne południe i pochmurną północ utrzyma się do czwartku (26.11) włącznie. Od piątku (27.11) pogoda pogorszy się już w całym kraju, zacznie padać i silniej wiać.
Źródło: TwojaPogoda.pl