FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Pogoda pokazuje nam swoje złowieszcze oblicze. Piekielne upały i ściskające mrozy

Między najcieplejszym i najzimniejszym miejscem na świecie różnica w temperaturze zbliża się do astronomicznych 100 stopni. Które miejsce jest teraz biegunem ciepła, a które zimna i skąd biorą się aż takie skrajności?

Fot. Max Pixel.
Fot. Max Pixel.

Skrajności pogody nie są niczym nowym, jednak od czasu do czasu zdarza się, że osiągają one zatrważającą skalę. Tak jest właśnie teraz, gdy między najzimniejszym a najcieplejszym miejscem na naszej planecie różnica w temperaturze sięga niemal 100 stopni, a może być wkrótce jeszcze większa.

Lodowata Rosja

Takie właśnie kolosalne kontrasty termiczne muszą znosić tysiące mieszkańców Rosji i Australii. To obecnie dwa skraje bieguny temperaturowe na obszarach stale zamieszkanych. W najzimniejszych zakątkach wschodniej Rosji, zwanej Jakucją, termometry pokazują nawet minus 45 stopni.

Jest tak lodowato ponieważ nad regionem panuje sezonowy wyż, który sprawia, że mroźne powietrze ma tendencję do opadania, a przy zimniej powierzchni ziemi, w górskich kotlinach, dodatkowo się wychładza im dłużej utrzymuje się pogodna aura.

Śnieżna i mroźna Syberia. Fot. Pixabay.

Obecnie notuje się 45 stopni mrozu, jednak za miesiąc będzie nawet minus 60 stopni. Nawet w najcieplejszej porze krótkiego dnia termometry nie będą pokazywać cieplejszych wartości niż minus 40 stopni. Na samą myśl aż ciarki przechodzą po plecach.

Jeszcze zimniej niż w Rosji jest na Antarktydzie. Temperatura spada tam obecnie do minus 50 stopni. Najbardziej lodowatym regionem jest tzw. Dome Argus, rozciągający się we wschodniej Antarktydzie, między biegunem południowym a Lodowcem Lamberta.

Piekielnie gorąca Australia

Dla porównania środkową i południową Australię nawiedza fala piekielnego żaru. Temperatura popołudniami osiąga tam w cieniu 45 stopni. Choć zdarzają się tam w szczycie lata wartości przekraczające 40 stopni, to jednak obecna fala upałów jest ekstremalna.

Stwarza bardzo poważne zagrożenie dla mieszkańców, ponieważ przebywanie w pełnym Słońcu oznacza przegrzanie i odwodnienie organizmu, które może się źle skończyć, zwłaszcza dla osób najmłodszych i najstarszych.

Piekielnie gorąca Australia. Fot. Pixabay.

Wyjątkowo gorącej aurze towarzyszy nasilająca się susza, która niebawem zacznie stwarzać zagrożenie pożarami buszu. Z kolei w przerwach między kolejnymi falami żaru możliwe są miejscowe burze o gwałtownym przebiegu.

A u nas?

Trudno nam sobie wyobrazić 50-stopniowy żar, zwłaszcza, że u nas temperatura rzadko kiedy przekracza 35 stopni, a 40 stopni zdarzyło się tylko raz w historii, choć i to wciąż znajduje się pod znakiem zapytania.

Polska znajduje się obecnie po tej cieplejszej stronie mocy, ponieważ temperatury mamy dodatnie, oscylujące popołudniami w okolicach 10 stopni, a nocami tylko na nieznacznym plusie. Niebawem znajdziemy się w połowie stawki, na poziomie około zera.

Źródło: TwojaPogoda.pl

prognoza polsat news