Statystyka jest przerażająca. 30 tysięcy osób ostatniej doby zmarło na świecie z powodu głodu. Tak jest każdego dnia. Od początku roku problem z dostępem do żywności miało już blisko 850 milionów ludzi, a co każde 5 sekund przybywa kolejna niedożywiona osoba.
David Beasley, szef Światowego Programu Żywnościowego (WFP), nagrodzonego tegoroczną Pokojową Nagrodą Nobla, nie przebiera w słowach. Według niego świat nie mierzy się tylko z pandemią koronawirusa, ale znajduje się też na skraju pandemii głodu.
Jeśli nie podejmiemy odpowiednich kroków zaradczych, to w 2021 roku świat stanie w obliczu klęski głodu o rozmiarach biblijnych. W najtrudniejszej sytuacji znajdzie się 20 państw, które będą musiały zmierzyć się z rosnącym ryzykiem braku bezpieczeństwa żywnościowego.
Do sytuacji krytycznych może dojść w niektórych regionach Jemenu, Sudanu Południowego, Nigerii i Burkina Faso. Głód może zajrzeć w oczy również mieszkańcom Afganistanu, Kamerunu, Republiki Środkowoafrykańskiej, Kongo, Etiopii, Haiti, Libanu, Mali, Mozambiku, Nigru, Sierra Leone, Somalii, Sudanu, Syrii, Wenezueli oraz Zimbabwe.
Żeby złagodzić problemy związane z ograniczonym dostępem do żywności, zwłaszcza dla dzieci, Światowy Program Żywnościowy musi dysponować funduszami w wysokości co najmniej 15 miliardów dolarów.
Podczas pandemii koronawirusa, gdy wiele gospodarek podupadnie, mogą się pojawić poważne problemy z zebraniem potrzebnej kwoty. To dlatego David Beasley sądzi, że przyszły rok będzie jeszcze tragiczniejszy od obecnego. Oby nie miał racji, ale nasilające się klęski żywiołowe zdają się jego słowa potwierdzać.
Źródło: TwojaPogoda.pl / ONZ.