Do nietypowego zdarzenia doszło na Florydzie. Podczas burzy w jednym z domów eksplodował sedes. Mieszkańcy, których ogłuszający huk zbudził ze snu, byli zszokowani. Okazało się, że piorun uderzył w przydomowe szambo, doprowadzając do zapłonu metanu, ubocznego produktu rozkładu ścieków.
Rurą kanalizacyjną ognisty podmuch powędrował do domowej toalety i rozsadził sedes, przy okazji niemal całkowicie niszcząc pomieszczenie. Gdyby któryś z członków rodziny akurat wtedy załatwiał swoje potrzeby fizjologiczne, mógłby zginąć, a w najlepszym razie poważnie się poranić.
Zdarzenie z Florydy to jednak nie jedyne wyładowanie się aury na bogu ducha winnej toalecie. Podobnie było w Commerce City, położonym na północnym przedmieściu Denver w stanie Kolorado. To miał być piękny, słoneczny, a przede wszystkim suchy dzień. Mieszkańcy postanowili spędzić go na rodzinnym pikniku.
Miały być dmuchane zamki dla dzieci, leżaki dla chcących zażyć kąpieli słonecznej i obowiązkowo przekąski. Niebo było błękitne, więc zupełnie nic nie zapowiadało istnego kataklizmu, jaki miał się zdarzyć za chwilę.
Niespodziewanie niewidzialna siła zaczęła dewastować stragany, przewracać leżaki i unosić w powietrze najróżniejsze przedmioty. Z każdą sekundą wiatr był coraz mocniejszy, zaczął przenosić toi-toie. Najpierw jedną toaletę z impetem rzucił na samochody, a następnie uniósł na kilkanaście metrów.
Zawartość toalety została wyssana w górę, ujawniając lej. Druga toaleta też została chwilę później obrócona w perzynę. Na szczęście nikogo w tym czasie w nich nie było, w przeciwnym razie mogłoby dojść do tragedii. Człowiek nawet siedząc na kibelku nie może się wyluzować...
Źródło: TwojaPogoda.pl