Jesień to okres, kiedy wielu z nas, podczas spaceru, zbiera liście opadające masowo z drzew. Wśród tych najpowszechniejszych są duże liście o długości 25 cm i szerokości 15 cm, mieniące się w szczycie jesieni barwą jaskrawoczerwoną.
Liście na ziemi utrzymują się bardzo długo, nawet do wiosny, ponieważ ze względu na swoją budowę, ulegają bardzo powolnemu rozkładowi, bez względu na panujące warunki atmosferyczne. Właśnie z tego powodu utrudniają wzrost roślinom leśnego runa. Mają też niekorzystny wpływ na glebę.
Mowa oczywiście o dębie czerwonym, który wbrew pozorom, nie jest gatunkiem rodzimym. Powszechnie występuje w całej wschodniej połowie kontynentalnych Stanów Zjednoczonych, gdzie jest głównym gatunkiem dębu. Został stamtąd zawleczony do Polski i introdukowany w dziewiętnastym wieku jako gatunek pielęgnacyjny i ochronny.
Leśnicy nie mieli wówczas świadomości, jak szybko się u nas przyjmie i że po dziś dzień zdominuje nie tylko cały polski niż, ale również niższe partie gór. Obecnie leśnicy zaliczają dąb czerwony do roślin inwazyjnych, z którymi bezwzględnie się walczy.
Wszelkie stanowiska tego dębu są natychmiast likwidowane, zarówno z obszarów chronionych, jak i podczas przebudowy drzewostanu. Dąb czerwony powoli, ale sukcesywnie wypiera rodzime gatunki dębów, w tym szypułkowe i bezszypułkowe, i inne drzewa.
Gdy natkniecie się na to drzewo, to sami nie podejmujcie żadnych działań. Jeśli znajdziecie je w lesie, to zgłoście jego lokalizację najbliższemu leśnictwu lub nadleśnictwu. W przypadku dębu rosnącego w parku lub na innych terenach miejskich lub wiejskich, zagrożenie z jego strony jest mniejsze, zwłaszcza jeśli jest to drzewo samotne.
Źródło: TwojaPogoda.pl