Pierwsze poniedziałkowe (5.10) burze przemknęły nad środkową Polską jeszcze wczesnym popołudniem. Mocno popadało, pobłyskało się i powiało. Było to jednak preludium do potężnej burzy, która miała przetoczyć się nad regionem dopiero wieczorem.
Nad Mazowszem przeszła burza, która niczym nie ustępowała tym, które widujemy latem. Można ją porównać do nawałnicy z końca sierpnia, która wędrowała od Łodzi przez Warszawę po Białystok i spowodowała spore szkody.
Niebo nad Mazowszem błyskało się niemal bez przerwy. Nad Warszawą spotkało się kilka komórek burzowych nadciągających z różnych stron. Na stolicę około godziny 20:00 spadła ściana deszczu, 7 litrów wody na metr kwadratowy w ciągu 10 minut. Widoczność spadła niemal do zera.
Ulice natychmiast pokryły się taflą deszczówki, której nie były w stanie w tak krótkim czasie przyjąć studzienki kanalizacyjne. Pod wodą znalazła się m.in. część Wisłostrady. Porywisty wiatr sprawiał, że drzewa uginały się, a niektóre łamały. Od uderzenia pioruna spłonął dom na Wilanowie. Strażacy interweniowali ponad 20 razy, a na całym Mazowszu 10-krotnie więcej.
System detekcji wyładowań atmosferycznych IMGW-PIB odnotował aż 4 tysiące piorunów w ciągu jednej minuty, co daje przeszło 60 błyskawic na każdą sekundę. Według Polskich Łowców Burz, w ciągu całej burzy piorunów było więcej niż we wszystkich październikach z ostatnich niemal 20 lat. Burza z Mazowsza była równie energetyczna, co najpotężniejsze burze w porze letniej, a przecież mamy jesień.
Burzowo było w tym czasie nie tylko na Mazowszu, ale również na Kielecczyźnie, Lubelszczyźnie, Warmii, Mazurach i Podlasiu.
Z pewnością tak silne burze w październiku nie są zjawiskiem częstym, ale wraz ze zmianami klimatycznymi będą nam towarzyszyć coraz częściej, tym samym wydłużając sezon burzowy o kolejne tygodnie. Dodajmy, że w Warszawie ostatni październik z dwoma burzowymi dniami miał miejsce 14 lat temu.
Źródło: TwojaPogoda.pl