Największe ulewy przetoczyły się nad śródziemnomorskim i alpejskim pograniczem Włoch i Francji. Spadło tam nawet 600 litrów deszczu na metr kwadratowy ziemi. We włoskim Piemoncie tak intensywnych opadów nie notowano od 1958 roku.
W Dolinie Aosty wichura powaliła wiele drzew. Jedno upadło podczas akcji na 19-letniego strażaka, który zginął na miejscu. Odnotowano jeszcze jedną ofiarę śmiertelną.
8 turystów, którzy nie zdążyli wrócić przed załamaniem pogody do swoich kwater, zaginęło bez wieści. Nadal trwa ich poszukiwanie. Tymczasem sukcesem zakończyła się akcja poszukiwania zaginionej grupy turystów po francuskiej stronie Alp, w rejonie Vievola. Ewakuowano ich śmigłowcami w bezpieczne miejsce.
Służby nadal informują o wielu miejscowościach odciętych od świata przez powodzie, osunięcia ziemi. Można do nich dotrzeć tylko śmigłowcami, ponieważ drogi uległy zniszczeniu. Mieszkańcy potracili dobytek całego życia.
Niepogoda daje się we znaki także na francuskim Lazurowym Wybrzeżu i włoskiej Riwierze, gdzie potężny sztorm i ulewne deszcze doprowadziły do osunięć ziemi. Fragmenty domów położonych na malowniczych klifach runęły do morza.
Potoki i strumyki, które zwykle mają bardzo niski poziom, tuż po ulewach gwałtownie wezbrały nawet o kilka metrów, przy tym zrywając mosty i kładki, uszkadzając drogi i niszcząc zabudowania. Wśród miejscowości, które ucierpiały najbardziej, znalazła się Ventimiglia i San Remo. Rzeka Roya przypominała tsunami, porywała samochody. Utonęły 3 osoby.
Źródło: TwojaPogoda.pl / La Repubblica / France24.